Witajcie Moi Drodzy!
Po kilku dobrych tygodniach nieobecności w blogosferze powracam tutaj do Was niczym córa marnotrawna, jak zwykle ze stosem. Za tak rzadkie i nieregularne moje u Was odwiedziny bardzo przepraszam- jak już pisałam w poprzedniej notce, brakuje mi ostatnio pewnej niezwykle ważnej i niezbędnej do życia rzeczy Czasem zwanej i dlatego nie dość, że nie udzielam się u Was, to jeszcze nic nie piszę u siebie, a nawet nie czytam, co jest wykroczeniem zdecydowanie największym. Niestety przygotowania do matury i ostatnia klasa liceum to nie przelewki i chcąc, nie chcąc to właśnie im a nie moim kochanym książkom muszę poświęcać wolne chwile. Jednakże już o tych mało przyjemnych rzeczach nie mówmy-niech siedzą cicho w mojej świadomości- i przejdźmy do tego, co tygryski lubią najbardziej- stosiku.
Wiem, wiem- jakość tego zdjęcia powala na kolana... ;D |
"Wizje" i "Przypływ" Danieli Sacerdoti otrzymałam od wydawnictwa Dreams- ich recenzje pojawiły się już na Książkowym Zawrocie Głowy- "Nevę" Sary Grant oraz "Vaclava i Lenę" Haley Tanner sprawiłam sobie znowuż sama za kilka złociszy- te dwie powieści chciałam przeczytać już od dawna i ku mojej radości znalazłam je przecenione w tanich księgarniach na Rynku Krakowskim. "Na krawędzi nigdy" J. A. Redmerski to dość impulsywny zakup na empik.com- podkuszona wieloma pozytywnymi recenzjami tejże (ponoć) pięknej opowieści o miłości musiałam ją sobie sprawić do swej własnej biblioteczki. "Zagubionego herosa" oraz "Syna Neptuna" Ricka Riordana przyniosłam ostatnio z biblioteki, podobnie jak "Cień nocy" Andrei Cremer (mam ostatnio zapotrzebowanie na lekkie, odmóżdżające paranormal romance), "Jutro" Johna Mardsena (dorwałam je w końcu!), "Lesia" Joanny Chmielewskiej, który powinien spisać się doskonale w roli rozweselającego lekarstwa na ponury nastrój i chandrę, jakie czyhają na mnie ostatnio notorycznie oraz "Jeźdźca miedzianego" Paulliny Simmons.
I co myślicie o tych moich ostatnich zdobyczach? Polecacie którąś pozycję szczególnie, bądź odradzacie?
Taki stosik to wcale nie małe rzeczy :D
OdpowiedzUsuńGabarytowo faktycznie nie. :D
Usuń"Jutro" polecam gorąco! Stosik bardzo zacny. Miłej lektury!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Mam nadzieję, że i mnie "Jutro" przypadnie do gustu- od ponad roku czaiłam się na nie w bibliotece i udało mi się je dostać dopiero kilka dni temu. ;)
UsuńNevę bym chciała, no i Riordanem bym nie pogardziła :3
OdpowiedzUsuńRiordanem nie ma co gardzić, oj nie ma- to autor z głową pełną ciekawych pomysłów, z którym absolutnie musisz się zapoznać (jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś). ;)
UsuńNa krawędzi nigdy czytałam generalnie fenomenalna książka, ale oszczędź sobie 2 ostatnich rozdziałów (jakoś tak), bo są one tak głupie, że po lekturze zamiast kaca książkowego, będziesz chciała rozerwać czytadło na strzępy :D
OdpowiedzUsuńHmmm... Znając mnie zapewne i tak przeczytam te 2 ostatnie (niepokojące mnie teraz) rozdziały- nie będę się mogła powstrzymać. :D
UsuńJeźdźca miedzianego i Na krawędzi nigdy znam. Pierwsza nie urzekła mnie tak, jak druga, ale w sumie obydwie warto przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się w takim razie, że mam obie te książki w swoich łapkach. :3
UsuńPowieści Pani Sacerdoti czytałam, nawet fajne. ''Jutro'' i ''Cień Nocy'' czytałam, lecz nie przypadły mi do gustu. Zazdroszczę książek Riordana. Oddaj ;d
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnej lektury!
weronine-library.blogspot.com
Pożyjemy i zobaczymy, jak z tym "Jutrem" i "Cieniem nocy" będzie w moim przypadku. ;) A Riordana mam i...nie oddam! :P :D Ileż ja się naczekałam na chwilę, gdy w mojej bibliotece będą pierwsze tomy "Olimpijskich Herosów" dostępne. ;) Cieszę się niesamowicie, że udało mi się je w końcu dostać. :)
UsuńNa krawędzi nigdy, zazdroszczę :<
OdpowiedzUsuńJutro mam na półce :)
miłej lektury!
Ja również zazdroszczę "Na krawędzi nigdy" ;). Miłej lektury!
OdpowiedzUsuń