czwartek, 17 lipca 2014

MFB TAG: Moja pierwsza książka.

Żródło: www.weheartit.com

Wena niezbędna do napisania jakiejkolwiek recenzji nadal nie daje się złapać- stale wymyka mi się z rąk. Wydaje mi się, że już, JUŻ ją mam, ale to tylko złudzenie- jakieś myśli, refleksje dotyczące pewnej powieści plączą się po mojej głowie, domagają się przyodziania ich w słowa, a ja nie potrafię tego zrobić. Nie dzisiaj. Żeby, więc na mym blogu nie zionęło dłużej przeraźliwą pustką i nudą postanowiłam uczynić coś innego- wziąć w końcu udział w zabawie, do jakiej nominowała mnie Amelia Grey, za co jej serdecznie dziękuję i tym samym wrócić na chwilkę do przeszłości. Przy okazji poćwiczę swą nieco ospałą z powodu burzowo-deszczowej pogody za oknem mózgownicę i pamięć, co ma też swoje plusy. No właśnie, pamięć- to ona dzisiaj będzie musiała się odrobinę wysilić, bowiem tematem tagu, w jakim biorę udział są różnorakie pierwsze książki w moim życiu. Jeśli chcecie dowiedzieć się o nim nieco więcej to zapraszam na bloga jego autorek- klik! A teraz zaczynajmy...

Pierwsza (szkolna jak mniemam) lektura w moim życiu, która przychodzi mi do głowy to "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren. Pochłonęła mnie ta książeczka niesamowicie dobrą dekadę temu i niewykluczone, że także dzisiaj czytałabym ją z równie wielkim uśmiechem na twarzy jak kiedyś. Natomiast pierwszą książka, którą pokochałam  był "Plastusiowy pamiętnik" Marii Kownackiej. W przypadku tej powiastki na pewno można mówić o miłości od pierwszego wejrzenia- małoletnia Nada pokochała ją całym swym serduszkiem i czytała niezliczoną ilość razy, próbując przy tym stworzyć swojego własnego ludzika z plasteliny, jaki zamieszkiwałby jej piórnik. Niestety ten za nic nie chciał ożyć... ;) Nie pamiętam jednakże żadnej książki, którą nazwać bym mogła tą pierwszą jaką znienawidziłam- nie wiem, czy w ogóle jakąkolwiek powieść obdarzyłam aż tak intensywnie negatywnym uczuciem. Najbliżej tego zacnego miana znajduje się chyba "Ever" Alyson Noel, która rozczarowała mnie przeokrutnie- prawdopodobnie nigdy aż tak nie irytowałam się przy lekturze danej powieści jak w przypadku pierwszego tomu serii "Nieśmiertelni".
Problem mam też ze wskazaniem pierwszej książki, którą sobie kupiłam- za chiny ludowe nie mogę sobie przypomnieć na, jaką lekturę wydałam swe pierwsze, ciężko zarobione pieniądze (byli to chyba "Dobrani" Allie Condie, ale głowy nie dam). Pamiętam, jednak pierwszy zakup książki za ciężko uzbierane pieniądze xD- zahipnotyzowała mnie okładka i opis powieści "Tunele" Rodericka Gordona oraz Briana Williamsa i musiałam mieć ją w swoich łapkach. :) Pierwszą książką, którą pożyczyłam był "Kwiat kalafiora" Małgorzaty Musierowicz- co ciekawe nie urzekł mnie on wówczas jakoś szczególnie. Pokochałam go dopiero przy powtórnej jego lekturze. Wówczas rozbudził on ponadto, trwającą do dzisiaj zresztą, miłość do cyklu Jeżycjada. Pierwsza książka, którą sprzedałam znowuż nie istnieje- w ciągu swego dziewiętnastoletniego życia nie potrafiłam zdobyć się na sprzedaż jakiejkolwiek powieści. Nie mam jednak nic przeciwko książkowym wymianom. Nigdy nie zapomnę pierwszej książki, którą zrecenzowałam- była to powieść Kelly Keaton "Z ciemnością jej do twarzy". Napisałam ją na długo przed założeniem swojego bloga, by podzielić się swoimi entuzjastycznymi wrażeniami z lektury z użytkownikami LC. Pierwsza nieskończona książka w moim życiu to natomiast "Pisarz i karawany" Jana Krasnodębskiego- tak wymęczyła i zniesmaczyła mnie ta powieść, iż nie mogłam dotrwać do jej końca. Najmniejszych problemów nie mam natomiast ze wskazaniem pierwszej książki, która doprowadziła mnie do łez, a to dlatego, że powieści, przy jakich płakałam mogę policzyć na palcach (może ze...cztery takie się zdarzyły)- była to "O psie, który jeździł koleją" Romana Pisarskiego. Do dzisiaj pamiętam wydobywający się z mego ściśniętego gardła ryk i słone łzy, jakie polały się w scenie, gdy Lampo został dotkliwie przyciśnięty drzwiami ruszającego autobusu. Podobne emocje, czyli totalne ryczenie i zalewanie się łzami przy książce zdarzyło mi się później tylko raz- w zeszłym roku przy lekturze "Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes... Pierwsza książka, której ekranizację obejrzałam to znowuż "Harry Potter i kamień filozoficzny" J.K. Rowling- paradoksalnie to właśnie od filmu zaczęłam swą magiczną przygodę z tą serią, nie przypuszczając, że książkowy pierwowzór i jego kolejne tomy pokocham jeszcze bardziej. Pierwszą serią, którą przeczytałam były natomiast "Opowieści z Narnii" C.S. Lewisa, jakie zajmują honorowe miejsce na w mojej domowej biblioteczce- ten bajeczny cykl był i będzie czytany przeze mnie nie raz i nie dwa. Jeśli chodzi o pierwszą książkę, którą pamiętam z dzieciństwa to do głowy przychodzi mi "Malutka czarownica" Preusslera- fragmenty tej książeczki czytała nam nauczycielka w zerówce, które spodobały mi się tak bardzo, iż marzyłam, o tym, by poznać całość tej historii. Było to możliwie dzięki mojemu kuzynowi, który pewnego dnia podarował mi nowiutki (wówczas) i kolorowy egzemplarz tej powiastki. Pierwszą książką, na której wydanie czekałam (gorączkowo i niecierpliwie) był "Mechaniczny anioł" Cassandy Clare- Dary Anioła go poprzedzające wprost idealnie wpasowały się w mój czytelniczy gust, więc nie mogłam nie sięgnąć po ich prequel. Pierwsza książka, do której świata chciałabym się przenieść to wspomniany już wcześniej "Harry Potter"- nadal czekam na list z Hogwartu, który umożliwiłby mi studiowanie w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Powieść Rowling jest także niezaprzeczalnie pierwszą książką, która sprawiła, że zakochałam się w czytaniu na wieki- to ona rozbudziła moją wyobraźnię, jakiej dzisiaj już nic nie jest w stanie ujarzmić.

Wiem, że wiele z Was brało udział w tymże tagu, dlatego nominuję tylko cztery osoby, u których wspominek na temat tych pierwszych książek nie widziałam. Serdecznie zapraszam do zabawy Patrycję z bloga Magia książek, Little Decoy z Books, only books, Nessie z Kolorowej książki oraz Agnieszkę z In my world of books. Mam nadzieję, że dziewczyny, a także wszyscy chętni do podzielenia się swoimi pierwszymi lekturami, czy to u siebie na blogu, bądź w komentarzu pod tym postem, wezmą udział.

                                                                                                           
                                                                                                                                              Nada





12 komentarzy:

  1. O kurde, ja nawet nie pamiętam swojej pierwszej lektury.. Może Dziewczynka z zapałkami? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja pamiętam, że moja pierwsza ksiażka, pozbawiona obrazków, którą przeczytałam zupełnie sama, to była opowieść o słoniu, który był z porcelany a karmiony przez chłopca ożywał i stawał się coraz większy i większy... niestety tytułu brak ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry Potter odciska piętno na wszystkich czytelnikach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałoby się przenieść do Hogwartu, oj tak. :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki, że postanowiłaś wziąć udział.:)
    Chyba jestem jakimś wyjątkiem, bo mnie "O psie, który jeździł koleją" średnio przypadło do gustu. "Dzieci z Bullerbyn" też kocham! <3
    PS Mój nick to Amelia nie Agnes. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, przepraszam za pomyłkę- jakoś z rozbiegu napisałam Agnes zamiast Amelia. O.o Już poprawione. ;)

      Usuń
    2. Nie ma sprawy. Zdarza się. ;)

      Usuń
  7. Ojej! Ja też "Ever" niezbyt polubiłam, ale nie znienawidziłam bo w sumie od początku podchodziłam do niej negatywnie, więc jakiegoś wielkiego rozczarowania i zaskoczenia beznadziejną treścią nie było. ;) Szkoda tylko, że naprawdę Alyson Noel napisała coś tak... banalnego, płytkiego i przerażająco prostego. :/ Przeczytałam także tom drugi (masochistką jestem, cóż poradzić) i był powiedzmy troszkę lepszy, ale... znów - niski poziom. Kolejne także są w bibliotece, ale jakoś chwilowo nie chce mi się nimi katować. :/
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  8. "Harry Potter" to zdecydowanie książka mojego dzieciństwa. Podobnie jak "Dzieci z Bullerbyn".

    P. S. Bardzo dziękuję za nominację :) Poświęcę zagadnieniu osobny wątek na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie, najpierw, dziękuje za nominację, chciałam wziąć udział w zabawie, ale jakoś nie miałam motywacji, a teraz jest. :)
    "Dzieci z Bulerbyn" na pewno czytałam, ale nie wiem, czy coś nie było wcześniej... Będę musiała pomyślec. :)
    Zaś "przyjemności" czytania Ever nie miałam, nawet nie wiem, o czym ta książka jest, więc chyba powinnam się cieszyć. ;)
    Ja niestety Harrego zaczęłam od filmów, a cyba dopiero po piątej ekranizacji przeczytałam pierwszy tom, późno, ale zawsze ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja nie przepadam za "Dziećmi z Bullerbyn" ;)

    OdpowiedzUsuń