Styczeń już zawsze kojarzył mi się będzie z debiutem pani Rossi - to właśnie wtedy poznałam historię Arii i Perry'ego, która do dzisiaj siedzi w mojej głowie i sercu, to właśnie w tym zimowym miesiącu oczyma wyobraźni zobaczyłam eterowe niebo - mówię Wam niezapomniany widok... :D
Luty przywodzi mi na myśl pierwszą część magicznych Opowieści z Narnii. W tym miesiącu zima trwa jeszcze w najlepsze, kołdra śniegu szczelnie przykrywa świat i...krainę stworzoną przez Lewisa. :) Przez zaspy przedzieramy się nie tylko my, ale i bieżący z pakunkami pan Tumnus, który niebawem spotka małą Łucję...
Marzec to miesiąc, w którym świat powoli budzi się do życia, a Wiosna z zimowego snu, podobnie jak uczucie Anny Eliott do kapitana Fryderyka Wentwortha. Historia miłości, która wydawała się już przeszłością, ale jednak zakwitła na nowo snuta przez Austen w "Perswazjach" kojarzy mi się właśnie z tym miesiącem.
A kwiecień to pierwszy tom Trylogii Czasu. Powód jest prosty - "Czerwień rubinu" czytałam po raz pierwszy podczas Świąt Wielkanocnych, które wypadły tamtego roku właśnie w tymże miesiącu. ;)
Maj to okres matur, czas, w którym młodzi ludzie (niebawem już także i ja) zadecydują o swojej przyszłości, tak jak Beatrice Prior, bohaterka powieści Roth, której przyjdzie przystąpić do testu przynależności, a następnie w dniu specjalnej Ceremonii wybrać jedną z pięciu frakcji.
W czerwcu swe święto obchodzą wszystkie dzieci, w tym także jedna z najsłynniejszych w literaturze dziecięcych bohaterek - rudowłosa Ania z Zielonego Wzgórza, o nieposkromionej wyobraźni i energii.
Lipiec to "Buba" Barbary Kosmowskiej. Dlaczego? Sama nie wiem. Może z powodu jarzącej, bijącej po oczach żółtej okładki tej powieści, która kojarzy mi się ze słońcem. Albo dlatego, że swego czasu w niemal każde wakacje wracałam na Zwierzyniecką, gdzie mieści się mieszkanie Buby, jej zwariowanych rodziców, dziadka - jajcarza i Bartoszowej, która grobowym głosem oznajmia: "Obiad!"
A sierpień to "Delirium" Lauren Oliver. To właśnie w tym miesiącu po raz pierwszy wkroczyłam do świata, w którym miłość jest zakazana, by rok później go opuścić i pożegnać się z Leną, Alexem i innymi, niezapomnianymi bohaterami.
We wrześniu dzieci i młodzież rozpoczynają nowy rok szkolny, a Harry Potter kolejny semestr w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Od ośmiu lat czekam na list z Hogwartu, licząc, że w końcu będę mogła uczęszczać na lekcję Eliksirów, a tu klops - nadal nie przychodzi. Dlaczego?! ;)
Październik to druga część Trylogii Moorehawke. Skąd to moje skojarzenie? Wydaje mi się, że wzięło się ono z jesiennej kolorystki jej okładki. Podczas lektury "Królestwa cieni" czułam zapach dymu ognisk i opadłych liści, co przywodzi mi na myśl jesień.
Listopad z kolei kojarzy mi się z pierwszym tomem Pieśni Lodu i Ognia. W tym miesiącu w powietrzu momentami poczuć można zapach zbliżającej się małymi krokami zimowej pory roku, co przywodzi mi na myśl dewizę rodu Starków: "Winter is coming!"
W grudniu do Świąt Bożego Narodzenia przygotowujemy się nie tylko my razem z naszymi rodzinami, ale i i mieszkanki Akademii Spence. Gemma Doyle wraz koleżankami lepi ozdoby choinkowe (co nie za bardzo jej wychodzi), przygotowuje się do ferii świątecznych i zimowych bali.
Nada
Zgadzam się co do Delirium, ale z innego powodu - akcja powieści rozgrywa się właśnie w wakacje. :)
OdpowiedzUsuńZabawa blogowa jest naprawdę ciekawa. Może też wezmę w niej udział. :)
Tak, faktycznie akcja rozgrywa się pod koniec sierpnia - dobre skojarzenie. :)
UsuńDokładnie - Liss Carrie miała ciekawy pomysł z tym rankingiem. ;)
"Delirium" kojarzy mi się tak samo, i to z tego samego powodu :D
OdpowiedzUsuńCzyli czytałyśmy "Delirium" w tym samym czasie. :)
UsuńPewnie ;D Mam tak, że niektóre książki w zimę będą mi się podobać, a w lato już ciut mniej, bo nie pasuję do klimatu :)
OdpowiedzUsuńJa mam dokładnie tak samo. Powieści, których akcja rozgrywa się zimą, bądź podczas świąt Bożego Narodzenia (np."Noelka" Musierowicz) najlepiej będzie mi się czytać właśnie zimą, bo wtedy bardziej poczuję ich klimat. :)
UsuńMuszę w końcu sięgnąć po "Czerwień rubinu" :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Ta trylogia jest świetna - pełna magii i humoru. Polecam! :)
UsuńChyba miałabym problem z tym zadaniem. Narnia kojarzy mi się z grudniem, ale co dalej? Chyba nie umiałabym dopasować książek do miesięcy.
OdpowiedzUsuńNie jest ono łatwe, trzeba poświęcić mu troszkę czasu i zastanowienia (przynajmniej tak było w moim przypadku ;)), ale wykonalne. :)
Usuń"Przez burze ognia" mam ale jeszcze czeka w kolejce, podobnie jak "Delirium".
OdpowiedzUsuńNatomiast Trylogia Czasu, " i Magiczny Krąg to absolutne perły mojej kolekcji! Mam zamiar zdobyć wszystkie książki tych autorek. Kerstin Gier- "Z deszczu pod rynnę" i "Kasa, forsa, szmal", a Libby Bray "MISSja survival" bo "Wróżbiarzy też już mam :) są po prostu genialne!
Pozdrawiam!
Oj tak, "Wróżbiarze" są genialni! Ja także mam ich na swojej półeczce -zajmują zaszczytne miejsce tuż obok dwóch tomów Diabelskich Maszyn. ;) No i "Magiczny Krąg"...ubóstwiam tę serię.:) "Przez burze ognia" i "Delirium" polecam gorąco - trylogia pani Oliver to jedna z moich ulubionych (podobnie jak Trylogia Czasu :)), a seria pani Rossi już po pierwszym tomie trafiła do moich ulubieńców. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ciekawa zabawa, Niezgodna zdecydowanie idealnie pasuje do maja ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czyli nie tylko mi kojarzy się ona z majem. :)
UsuńI ja Cię pozdrawiam!
Ej, ale fajna zabawa ;P. Nigdy się nie zastanawiałem nad kojarzeniem miesięcy z książkami, ale jest coś o czym chyba nigdy nie zapomnę... Pamiętam jak czytałem "Lśnienie" Kinga, mając książkę na parapecie z odsłoniętymi firankami. Nie dość, że mieszkam na 4 piętrze (najwyższym) to jeszcze mam całkiem fajny widok z okna, a na dodatek tego była zima i wszędzie śnieg :D. Wiesz jak zajebiście mi się czytało? Akcja w książce też rozgrywała się w zimie i tak czytałem, czytałem i na chwilę rzut oka za okno i takie sssssuuuuupppeeer :D. Wiem, że zapewne uznasz mnie za debila (i nie Ty jedna), ale to było naprawdę świetne ;3. i chyba tylko to kocham w zimie... że można siedzieć sobie w ciepłym pokoiku z książką w rękach i z widokiem na śnieg za oknem, ach chwilo trwaj ;P. Boziu, ale teraz przez chwilę zatęskniłem za zimą :D.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to powodzenia na maturze :)! Trzymam kciuki, aż bieleją mi palce :D!
Pozdrawiam!
Melon
I dzięki temu, że czytałeś "Lśnienie" zimą mogłeś bardziej się wczuć się książkę. :) Mieszkasz na 4 piętrze? Fajnieee :) i dobrze, że masz ciekawy widok z okna - ja mam pokój na parterze, a okno tak nisko położone, że nie raz wychodziłam przez nie z domu xD, z widokiem na podjazd , do domu sąsiada... Nie jest to więc widoczek ładny, ale zimą, gdy śnieg pada kilka dni na zewnątrz tworzą się tak olbrzymie zaspy, że po pierwsze, zasłaniają mi dom sąsiadów :P, a po drugie ma się wrażenie całkowitego odgrodzenia od świata (chyba muszę właśnie wtedy sięgnąć po "Lśnienie" - wczuję się bardziej w akcję (żebym tylko nie przejęła zachowania jego głównego bohatera xD)). ;)
UsuńP.S. Trzymaj, trzymaj aż do maja! :P
Dokładnie ;p.
UsuńHahahaha, Nada - mistrzyni ucieczek przez okno ;D.
Zimą, bo zimą, ale w lecie masz widok na samochody... nie przychodzi Ci do głowy pewna książka... "Christine" :D. Wczucie się w akcję jak znalazł ;p.
P.S.: Kuźwa, puściłem, bo musiałem napisać sms'a :D. Ale znów zaciskam jak najmocniej się da ;)!
O! Nie wpadłam na ten deal z "Christine" - Ty to jednak umiesz pocieszyć człowieka Melonie i znaleźć jasną stronę sytuacji. ;D :P
UsuńP.S. Jak mogłeś?! Musisz trzymać kciuki 24 godziny na dobę! xD ;p