sobota, 15 marca 2014

Rzecz o Lesiu.



"Lesio", powieść, nie da się ukryć, humorystyczna, jak głosi strona tytułowa pozycji w ostatnim czasie przeze mnie przeczytanej, to jedna z najwcześniejszych książek pani Joanny Chmielewskiej (a dokładnie jej piąte literackie dziecko, jeśli ktoś chce wiedzieć) wydana po raz pierwszy w roku 1973, w czasach głębokiego PRL-u. Ramotka ta niepozbawiona swoistego klimatu lat należących już do przeszłości przedstawia czytelnikom perypetie grupki osób pracujących w pewnym warszawskim biurze architektonicznym. Na ponad dwustu jej stronach śledzić będziemy dalekie od zwyczajności i normalności przygody zespołu projektantów, w skład którego wchodzą kolejno: Karolek, Janusz, Barbara i...On (elektryka Włodka, instalatora sanitarnego Stefana posiadającego własne auto, jakie przyda się w wielu "akcjach" naszej brygady architektów, pani Matyldy dzierżącej w dłoni księgę spóźnień dumnie, niczym Posejdon swój trójząb, zawsze bieżącego z pomocą naczelnego inżyniera i kierownika pracowni nieustannie drżącego o stan swej psychiki narażonej na mały szwank w obliczu tak ekscentrycznych podwładnych, już nie licząc). A tym Nim jest nie kto inny Moi Drodzy, tylko tytułowy Lesio. Lesio będący mimo usilnych prób i starań niespełnionym w roli kochanka koleżanki z pracy, troszeńkę niewydarzonym i pokracznym mężczyzną, mężem niejakiej Kasieńki, ojcem pewnego dziecięcia, nieodkrytym dotąd talentem i artystą, a do tego architektem z niezwykłą fantazją i niedoszłym mordercą- w skrócie mówiąc: wielkim indywiduum z duszą we wszystkich kolorach tęczy. I to ten Lesio właśnie, wraz ze swymi kolegami projektantami wplącze się w przeróżne afery (nierzadko kryminalne) oraz przygody, które w swej wyobraźni przeżyje i czytelnik.

Książka Chmielewskiej podzielona została na trzy części, z których każda przedstawia nam inną awanturę (w szerokim tego słowa znaczeniu) z udziałem naszej grupy architektów. I tak wpierw zaznajamiamy się z rozdziałem pod tytułem "Zbrodnia niedoskonała", w jakim to spóźniający się notorycznie do miejsca pracy Lesio wpada na pomysł pozbycia się znienawidzonej przez niego personalnej, dręczącej go dzień w dzień księgą spóźnień. Mężczyzna planuje morderstwo doskonałe- zamierza otruć panią Matyldę bakteriami gronkowca, nie pozostawiając przy tym żadnych śladów i poszlak prowadzących do jego osoby... W części kolejnej- "Napadzie stulecia"- obserwować znowuż będziemy poczynania całej paczki architektów, którzy w obronie swego honoru dokonać zamierzają dokonać napadu na pociąg, a w ostatniej, niejakiej "Drodze do chwały" wraz z nimi opuścimy ściany biura i ruszymy z nowym projektem w teren, gdzie nasi bohaterowie mają dokonać inwentaryzacji całego osiedla i zabytkowego zamku w pewnej mieścinie. Do wykonania tejże pracy architekci z Warszawy potrzebować będą matrycy, której jej właściciel (i zarazem człowiek wielkich ambicji)- Przewodniczący Gromadzkiej Komisji Narodowej- nie zamierza im użyczyć, wierząc, że w swych rękach posiada dokument unikatowy i bezcenny, jaki umożliwi mu przejście do historii. Lesio i Spółka jednakże nie odpuści i w celu zdobycia matrycy posunie się do nieobliczalnych czynów...

Przygody młodych architektów zwariowane i kosmiczne są na pewno- w swej absurdalności miały być także śmieszne, ale to nie do końca się pani Chmielewskiej udało. Nieco bardziej humorystycznie od przedstawianej tu dzisiaj pozycji jawi mi się inna jej powieść, przede wszystkim kryminalna, a dopiero w dalszej kolejności komediowa- "Wszystko czerwone"- która choć zatarta odrobinę w pamięci, nadal wspominana jest przeze mnie z wielgachnym uśmiechem. Przy lekturze "Lesia" uznawanego za najzabawniejszą książkę pani Joanny oczekiwałam, więc naturalnie, wybuchów niekontrolowanego śmiechu i chichotu, z większym jeszcze, niż w przypadku wspomnianego powyżej tytułu natężeniem, a otrzymałam sytuację zupełnie odwrotną. Pierwsze dwie części "Lesia" nie wciągnęły i nie zaaferowały mnie zupełnie, a moje rozbawienie w kilku ich fragmentach ograniczyło się jedynie do uśmiechu nieśmiało błąkającego się po mej twarzy. Rozczarowana byłam przeokrutnie i nos zwiesiłam na kwintę, gdyż nie otrzymałam zacnej komedii kryminalnej, jaką obiecywał opis książki i opinie czytelników na LC. Zmiana nadeszła dopiero wraz z stroną 147, na jakiej rozpoczyna się "Droga do chwały". Nie wiem, czy wina to Duńczyka Bjørna, który dołączył do naszej brygady architektów wprowadzając tam niezły zamęt, czy tejże inwentaryzacji w terenie, czy zamku (z lochami!), czy nieszczęsnego spektaklu, w jakim będzie brać udział Lesio&Spółka, ale dotychczasowe "wąty" i objawy rozczarowania powieścią poszły w zapomnienie. Przy lekturze części trzeciej "Lesia" ubawiłam się przednie, uśmiałam się do rozpuku, uchichrałam jak głupi do sera i na moment zapomniałam o całym otaczającym mnie świecie i jego smutkach, bo znalazł się w niej tak przeze mnie pożądany dobry komizm sytuacyjny oraz słowny. Mimo niesatysfakcjonującej mnie osobiście blisko połowy książki pani Chmielewskiej żałować czasu jej poświęconego nie zamierzam, gdyż ostatnia część tejże pozycji wynagrodziła mi wszystko z nawiązką. Problem mam jedynie z wystawieniem jej oceny, bo "Lesia" naprawdę nie sposób zamknąć w jakiejkolwiek skali. Myślę, że najlepiej, więc będzie pozostawić takie książkowe indywiduum wielką niewiadomą. ;)

A na koniec utwór, którym, tak jak "Lesiem" próbuję poprawić sobie humor zepsuty pogodą za oknem. Zasmakowałam już w wiośnie na dobre i nie mogę teraz pogodzić się z zimnem, wichurą, oraz śniegiem... :/ ;)
                                                                                             
                                                                                                                                        Nada


4 komentarze:

  1. Pada u Cb śnieg? O rety, u mnie dziś było jedynie wietrznie i deszczowo...
    A co do książki. Wątpię bym po nią sięgnęła, coś czuję, że i mi nie odpowiadałby ten humor. Ale może sięgnę kiedyś po niewspomnianą jedynie powieść autorki. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie sięgnij po "Wszystko czerwone", jeśli natrafisz na nią w bibliotece- można się nieźle przy tej książce uśmiać. :)
      No niestety zima znowu powróciła- już drugi dzień w mojej miejscowości pada śnieg. :/ Jak na złość w święta i ferie zimowe nie było go ani trochę, a teraz, gdy wszyscy chcą już ciepło i wiosnę to się pojawił. :( ;)
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  2. Przepadam za Chmielewską, ale tej książki jeszcze nie czytałam. Na pewno kiedyś to nadrobię, bo twórczość autorki towarzyszy mi od paru dobrych lat - wszystko zaczęło się, gdy jako dziecko zaczytywalam się w jej powieściach o Teresce i Okrętce oraz Janeczce i Pawelku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) To koniecznie w takim razie sięgnij po "Lesia". :)

      Usuń