niedziela, 30 grudnia 2012

Sprawozdanie z roku 2012!



Niedługo pożegnamy Stary Rok i powitamy ten jeszcze nieznany, tajemniczy Nowy. Zanim jednak to nastąpi, postanowiłam podzielić się z Wami moimi książkowymi osiągnięciami 2012  i przedstawić kilka tytułów, które odcisnęły swe piętno w mym sercu i pamięci.
W ciągu tych dwunastu miesięcy udało mi się przeczytać 87 książek, aż o 20 więcej niż w roku ubiegłym! Nie potrafię powiedzieć z iloma stronami łącznie udało mi się zapoznać, myślę jednak, że biorąc pod uwagę także  "Potop" Sienkiewicza, będzie ich całkiem sporo. :) Zresztą tak naprawdę nie jest ważne jak wiele tych lektur było, ale jakie. A niektóre były niezwykłe...
Postaram się pokrótce przedstawić Wam dziesięć najlepszych, najciekawszych (moim zdaniem) książek, po które sięgnęłam w 2012 roku. A oto i one (kolejność przypadkowa):





1. "Sekretne życie pszczół" Sue Monk Kidd
"Sekretne życie pszczół " to nie tylko ciekawe i poruszające uchwycenie Ameryki lat 60.  - problemu rasizmu, walki czarnoskórych o swoje prawa i wolność, ale także słodko- gorzka, pachnąca miodem opowieść o poszukiwaniu miłości. Czternastoletnia Lily znalazła ją na niepozornej pasiece, należącej do trzech nietypowych, czarnych kobiet...







2. "Kosogłos" Suzanne Collins
Swoją mrożącą krew w żyłach przygodę z Igrzyskami Śmierci rozpoczęłam pod koniec roku 2011, a jej finał przypadł już na 2012. Zakończenie trylogii wywołało u mnie całą gamę uczuć, zmiażdżyło, zdruzgotało. Emocje, które wywołała we mnie lektura "Kosogłosa" wracają do mnie bardzo często, nawet dzisiaj kiedy o nim Wam wspominam. :)








3 . "Harfa traw" Truman Capote 
To piękne, kilkunastostronicowe opowiadanie zostało niestety przyćmione sławetnym "Śniadaniem u Tiffany'ego" i niewielu dzisiaj o nim pamięta. Przedstawia ono historię kilku osób, które postanowiły żyć w zgodzie ze sobą, tak jak chcą, a nie pod dyktando innych  i dlatego zamieszkały w... starym domku na drzewie.
"Harfa traw" wygrywa poruszającą, nostalgiczną opowieść o ludziach całkiem już dorosłych, ale z nigdy niewygasającą dziecięcą wyobraźnią.




                                                    4 . "Trylogia Czasu" Kerstin Gier
Myślę, że tych akurat książek nikomu przedstawiać nie trzeba. Trylogia ta podbiła serca wielu czytelniczek w tym także moje. Za humor i dowcip, wspaniałych, żywych, zabawnych bohaterów, dobrze przemyślną fabułę i intrygę, suknie madame Rossini  i oczywiście (nie)kontrolowane podróże w czasie.



5. "Pocałunek Kier" Lynn Raven
To naprawdę dobre, wręcz wyśmienite, wielowątkowe fantasy pobudzające zmysły i wyobraźnię. Opowieść o mężnych wojownikach, o czasach, gdzie słowo "honor" miało wielkie znaczenie, o zwaśnionych królestwach, magicznych stworzeniach i fascynujących ludach. Prawdziwa perełka!









6. "Mechniczny książę" Cassandra Clare 
Świetna, trzymająca w kleszczach niepokoju kontynuacja "Mechanicznego anioła", od której niełatwo się oderwać. Clare nie szczędzi swoich bohaterów, stale "pakuje" ich w sytuacje bez wyjścia  i jednocześnie  umiejętnie gra na emocjach czytelnika. No i ten Will... xD










7. "Służące" Kathryn Stockett
Kolejna pozycja poruszająca problem segregacji rasowej w USA, w latach 50. i 60. minionego wieku. Książka wywołująca zarówno łzy, jak i śmiech, pełna ciepła i humoru. Kathryn Stockett kreuje niezwykłe, niezapomniane bohaterki i pokazuje, że granice nie istnieją - my sami się nimi osaczamy.










8 . "Żelazny Król ", "Żelazna Córka" Julie Kagawa
Kagawa oczarowuje bogactwem i różnorodnością bohaterów, stworzeń i miejsc. Sięga po znane z legend i podań  fauny, gobliny, czy trolle, ale tworzy także coś zupełnie nowego - zrodzone z ludzkich marzeń o postępie żelazne elfy. Kraina NigdyNigdy zadziwia i zachwyca jak Narnia, Atramentowy Świat, bądź Kraina Czarów do której trafiła Alicja.







9. "Gra o tron" George R.R.Martin
Pełnokrwista, epicka, napisana z rozmachem książka fantasy. Niezwykle złożony, bogaty i brutalny stworzony przez Martina świat naprawdę trudno opisać w kilku zdaniach. Trzeba po prostu po to ponad ośmiusetstronicowe tomiszcze sięgnąć. :)










10. "Wróżbiarze"  Libba Bray 
Odkrycie ostatnich dni. To właśnie z tą książką spędziłam świąteczne wieczory. :)

Mroczna, posępna historia, momentami mrożąca krew w żyłach jak horror, trzymająca w napięciu niczym najlepszy thriller, uwodząca klimatem lat 20., okraszona szczyptą magii. A bohaterowie są na pewno nieszablonowi, nietypowi i interesujący. Diabelsko dobra książka.






Na uwagę, mimo, że nie znalazły się w pierwszej dziesiątce, zasługują także: "Życie Pi" Yanna Martela, "Delirium" Lauren Oliver, "W otchłani" Beth Revis, "Zatruty tron" Celine Kiernan, "Nieśmiertelność zabije nas wszystkich" Drew Magary'ego, "Nevermore. Kruk" Kelly Creagh, "I nie było już nikogo" Agathy Christie, czy "McDusia" Małgorzaty Musierowicz. To równie świetne lektury.

Muszę przyznać, że rok 2012 był naprawdę udany pod względem książkowym. Mam nadzieję, że ten nadchodzący będzie równie dobry.

Na koniec chciałabym Wam życzyć spełnienia marzeń i celów, mnóstwa radości i szczęścia w roku 2013. By był on znacznie, znacznie lepszy niż ten już mijający. I niezwykłych, wspaniałych książek! :) I dobrej zabawy sylwestrowej oczywiście!

                                                                                                                                    Nada

czwartek, 27 grudnia 2012

"Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją..."

Osoby, które doświadczyły śmierci klinicznej mówią zazwyczaj o świetle w tunelu, przeglądzie wszystkich wydarzeń ze swojego życia , niesamowitym  uczuciu błogości i spokoju. Co jest po tej drugiej stronie? Jak naprawdę  wygląda życie po śmierci? Kiedyś na pewno się tego dowiemy, gdyż każdy z nas odejdzie z tego świata. Jednakże kwestia ta od początków naszego istnienia nurtuje człowieka, nurtuje  i nurtować będzie...
Jak każdy wie, w dawnych , starożytnych czasach , ludzie tłumaczyli sobie trudne do wyjaśnienia zagadnienia i zjawiska takie jak początki  świata  i gatunku homo sapiens, pierwiastków dobra i zła, przyrody, np. zmiany pór roku), a także życia po śmierci, za pomocą mitów. Powstawały one w wielu zakątkach naszego globu, zarówno w Japonii, Indiach, Chinach, Afryce, jak i w Skandynawii, czy Grecji. Te ostatnie znamy najbliżej, najlepiej. Któż nie słyszał o dwunastu pracach  Heraklesa, poświęceniu Prometeusza  i Królestwie Podziemi, władanym przez przerażającego Hadesa...

W tym momencie czytający ten mój przydługawy wstęp osobnik może pomyśleć sobie w następujący sposób: "Po co ona to w ogóle pisze? Po pierwsze, nic w tym odkrywczego - mity greckie i rzymskie się przecież czytało, po drugie miała tu być recenzja książki, a nie jakieś dołujące wynurzenia o nie-życiu". To ja się w takim razie spróbuję wytłumaczyć i udowodnić, że powieść ta jednak coś z tym długaśnym wprowadzeniem ma wspólnego...

Siedemnastoletnia Pierce Oliviera, główna bohaterka "Porzuconych" w wyniku nieszczęśliwego wypadku omal nie zginęła. Tak naprawdę przez chwilę była martwa, odeszła z tego świata (bynajmniej nie w kierunku światła) i znalazła się w dziwacznym, niepokojącym miejscu. Dziewczynie udało się jednak z niego uciec i do doczesnego życia powrócić. Lekarze tłumaczyli jej, że były to wyłącznie halucynacje w stanie śmierci  klinicznej, spowodowane chwilową utratą aktywności elektrycznej mózgu, ona jednak miała niezbity dowód na to, że wszystko co widziała było prawdą...
Po "powrocie" życie Pierce ulega drastycznej zmianie. Czuje się wyobcowana, trudno jest jej się skupić na lekcjach, nawiązywać kontakty z rówieśnikami. Dodatkowo w jej szkole dochodzi do nieprzyjemnej sytuacji i musi ją opuścić. Wraz z mamą przeprowadza się na niewielką, ponurą wysepkę Isla Huesos - to miejsce gdzie dorastała jej  rodzicielka. Tam powrócą demony z przeszłości dziewczyny, związane z pewnym  niepokojącym, młodym mężczyzną...


Tym razem Meg Cabot raczy czytelnika młodzieżówką okraszoną wątkami mitologicznymi. Autorka  przypomina nam posępną, mroczną opowieść o Hadesie i Persefonie i wprowadza do odświeżonego, ciutkę unowocześnionego Królestwa Podziemi. Niestety wycieczka po piekle za szybko się kończy - docieramy zaledwie do jego przedsionków, po czym wraz z Pierce wracamy do normalnego życia. Niewątpliwe autorka miała dobrą, ciekawą koncepcję na temat egzystowania po śmierci, jednak (moim zdaniem błędnie) szybko ją porzuciła, skupiając się na nastoletnich problemach i rozterkach bohaterki i jej przeszłości. Nie wiem, może rozwinie ją szerzej w kolejnych częściach?

Kreacja bohaterów także wydaje mi się słaba. Kilka lat temu chętnie  zaczytywałam się w powieściach pani Cabot (sławetnym, przede wszystkim wśród dziewczyn, cyklu "Pamiętnik księżniczki",
"Liceum Avalon", serii "Pośredniczka" ) i w każdej jej książce pojawiały się ciekawe, zabawne, sympatyczne postaci, wzbudzające raczej ciepłe uczucia (może prócz "czarnych" charakterów :)). Tymczasem protagoniści "Porzuconych" nie wzbudzili we mnie żadnych, absolutnie żadnych pozytywnych emocji - wyłącznie obojętność i nawet pewną dozę irytacji. Sama Pierce to postać bezbarwna, kompletnie niczym się nie wyróżniająca - może poza zamiłowaniem do ratowania zwierzątek, a w szczególności wszelkiego rodzaju ptactwa. Tajemniczy, mroczny John początkowo wzbudzał jakąś fascynację, wprowadzał aurę grozy, niepewności, jednak zdanie za zdaniem, kartka za kartką, zaciekawienie tą postacią malało. O babci prowadzącej sklep z włóczkami pod nazwą "Manja Dzierganja"(brzmi diabolicznie, prawda?) w miejscu niezwykle ciepłym  i wujku namiętnie oglądającym prognozy pogody, bliżej nie wspomnę...

Za to klimacik książka ma fajny. Akcja rozgrywa sie na posępnej, mrocznej wysepce, której już sama nazwa (Wyspa Kości) wzbudza dreszczyk. Dodatkowo autorka wymyśliła świetną historię, tłumaczącą dlaczego miejsce to posiada takie, a nie inne określenie. Sprawa z pewnym diamentem (jakim dokładnie nie zdradzę) i wszelkie odniesienia do mitologii greckiej są zajmujące i intrygujące. Chciałoby się ich więcej i więcej... a tymczasem autorka daje nam ich tylko posmakować.

Mam mieszane uczucia co do "Porzuconych" i naprawdę ciężko mi jednoznacznie stwierdzi , czy ich lekturę odradzam, czy raczej polecam. Jak widać na przykładzie różnorakich recenzji książka ta może się zarówno podobać, jak i nie  - wszystko to kwestia gustu i nastawienia. Moim zdaniem powieść ta sprawi się dobrze jedynie w roli czasoumilacza (bądź czasozapychacza), lekkiej, niezobowiązującej lektury, takiej "dla wytchnienia", na ponure, zimowe (a raczej, patrząc na te ocieplenia, zimowo - wiosenne) wieczory.  :)

Ocena: +6/10

Dzisiaj kolejny utwór skomponowany przez Adriana von Zieglera, tym razem w klimacie gotyckim. ;)




niedziela, 23 grudnia 2012

Chciałabym Wam życzyć ....




Radosnych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia pełnych miłości , ciepła, wesołego nastroju i...magii. Oraz odpoczynku wśród bliskich i wspaniałych lektur. 

                                                                            Nada                                                       

                                                                                                                                                      

czwartek, 20 grudnia 2012

Panie doktorze wieczne życie poproszę ...


Śmierć to jedna z najpewniejszych, wręcz gwarantowanych rzeczy na tym świecie. Nikt nie jest w stanie przed nią uciec...
Jednak w książce Drew Magary'ego ludzie mogą żyć wiecznie. Wystarczy zażycie specjalnego lekarstwa, a proces starzenia zostanie w organizmie człowieka (bądź zwierzęcia) zatrzymany i pozostaje on młody na zawsze.

A wszystko zaczęło się od pewnego, rudego naukowca... Postanowił on pomóc miedzianowłosym ludziom z całego świata i w tymże celu badał odpowiedzialny za taki, a nie inny kolor włosów gen - próbował usunąć z niego białko odpowiadające za czerwoną barwę, a swoje eksperymenty przeprowadzał na muszkach owocówkach. Pewnego razu usunął jednak białko nie to, co trzeba i muszki nie padały po kilku dniach, bądź tygodniach, tak jak na przedstawicieli tego gatunku owadów przystało, lecz sobie nieustannie latały i żyły, żyły, żyły... - zostały po prostu nieśmiertelne.



Magary przedstawia nam niesamowicie ciekawą i do bólu realistyczną wizję przyszłości, pokazuje co może dać i odebrać ludziom nauka. Błyskotliwie, z ironią i dystansem opisuje konsumpcyjne społeczeństwo, zachłanne nawet na życie. Najgorsze jest to, że po upływie pewnego (często długiego) czasu nie wiedzą nawet co z tym życiem zrobić...

Nieśmiertelność okazuje się być nie taką znowu frajdą i szczęściem. Co prawda, ludzie przestają się starzeć, mogą stale mieć te naście lat, ale ich kłopoty wcale się nie kończą. Powiedzmy, że przyjmą lekarstwo tuż po dwudziestce - wówczas nigdy nie przejdą na emeryturę. W takim świecie przestaje istnieć również miłość, związek małżeński staje się uciążliwy, słowa przysięgi "i, że Cię nie opuszczę aż do śmierci" przestają być aktualne, prawdziwe, rozsądne - przecież kres życia może przy odrobinie szczęścia w ogóle nie nadejść.

Dodatkowo przy stale powiększającej się liczbie ludności, brakujących surowcach mineralnych, rząd amerykański podejmuje dość drastyczne, szokujące kroki by, państwo "sprawnie" funkcjonowało. Autor swobodnie operuje absurdem i groteską, często przedstawia mrożące krew w żyłach sytuacje, pokazujące pewne zezwierzęcenie ludzi i władz, upadek moralności, sytemu wartości, brak poszanowania godności, wolności i życia człowieka. W tej rzeczywistości  obywatel, który zdecydował się lekarstwa nie przyjąć, lecz godnie się zestarzeć i dożyć kresu swych dni, może zostać z rozkazu rządu skutecznie usunięty, z racji, mówiąc kolokwialnie, zajmowania miejsca  i przestrzeni.

My ten świat obserwujemy z perspektywy, prowadzącego swego rodzaju pamiętnik, przeciętnego Amerykanina, wiecznie 29 - letniego Johna Farrela. Opisuje on otaczających go ludzi, zdarzenia bez większych  upiększeń i ubarwień. Realizmu przedstawianym sytuacjom dodają zamieszczone między wpisami dziennikowymi  fragmenty artykułów prasowych, wypowiedzi internautów oraz  aktualnych wiadomości, dzięki którym dowiadujemy się, że gorączką nieśmiertelności, prócz Stanów Zjednoczonych, opanowane są także inne zakątki świata - na przykład Chiny, czy Japonia.

"Nieśmiertelność zabije nas wszystkich" na pewno daje do myślenia. Zmusza do zastanowienia się w jakim kierunku biegnie otaczający nas świat i zamieszkujący go ludzie - dobrym, czy złym? Pokazuje do czego prowadzi ludzka zachłanność, a nawet, uznawany raczej za pozytywny, rozwój nauki ...Ta książka w pewien sposób miażdży.

Ocena: 8/10




środa, 12 grudnia 2012

Garść zapowiedzi .

Kolejna recenzja powolutku ( tak naprawdę w żółwim tempie ) się pisze , więc zanim ją opublikuję upłynie zapewne jeszcze kilka dni .Tymczasem  postanowiłam  przedstawić Wam kilka pozycji książkowych , które już na nowy 2013 rok szykują dla nas książkoholików wydawnictwa . Poszperałam po wielu , wielu stronach wydawnictw i muszę przyznać , że już w samym styczniu będzie oblężenie interesujących  lektur. A oto i one :


Wydawnictwo Mag szykuje kolejną pozycję z serii Uczta Wyobraźni o tytule " Jonathan Strange i Pan Norrel "autorstwa Susanny Clarke . Będzie można znaleźć ją w księgarniach 9 , albo 23 stycznia ( taką informację podaje Mag ).
Opis :
Anglia, początek XIX wieku. Tajemniczy pan Norrell jest jednym z nielicznych, którzy zajmują się jeszcze czarami. Ale to właśnie dzięki niemu i jego młodemu przyjacielowi - Jonathanowi Strange'owi, Anglia stanie się na powrót krainą tajemnej sztuki. Dwaj bohaterowie posiądą niezwykłą władzę, a samrząd poprosi ich o pomoc w walce z Napoleonem. Lecz magia ma swoją cenę...











Opis :
Przed wiekami: młody alchemik Cyrus stworzył niezwykły eliksir. Dzięki niemu jego ukochana Seraphina mogła żyć w nieskończoność, przeżywając życie innych ludzi – w zamian za obietnicę, że pozostanie z nim na zawsze. Lecz cena okaże się przerażająca i tragiczna…
Czasy współczesne: na autostradzie pod Oakland Seraphina jest świadkiem tragicznego wypadku, który zmienia jej życie.
Teraz musi wybierać pomiędzy tym, kim była i kim chce być. Czy odważy się przeżyć coś, czego nigdy nie zaznała? Poznać jak inne szesnastolatki radość, przyjaźń i uczucie do fantastycznego chłopaka? Czy Cyrus pozwoli jej odejść? Czy będzie musiała wyrzec się szczęścia, by uratować tego, kogo naprawdę kocha?


Wydawnictwo : Amber

Data wydania : 10 styczeń 2013 r.





Dla wielbicieli wzruszających , życiowych , dających do myślenia historii wydawnictwo Prószyński i  S- ka szykuje " Jedną chwilę " Sarah Rayner.

Siódma czterdzieści cztery rano, zatłoczony pociąg relacji Brighton–Londyn. Jedna z kobiet dla zabicia czasu obserwuje podróżnych. Siedząca naprzeciwko niej dziewczyna nakłada makijaż. Mężczyzna po drugiej stronie przejścia czule pieści dłoń żony, gdy nagle dostaje ataku serca. Pociąg zatrzymuje się, ktoś wzywa karetkę. Dla przynajmniej trzech pasażerów nic nie będzie już takie samo. Lou jest świadkiem ostatnich chwil życia mężczyzny. Kiedy okazuje się, że pociąg dalej nie pojedzie, wsiada do jednej taksówki z Anną, najlepszą przyjaciółką Karen. Kim jest Karen? Żoną zmarłego mężczyzny.

„Jedna chwila” opowiada historię tych trzech kobiet, rozgrywającą się w ciągu kolejnych siedmiu dni.

 Data wydania : 15 styczeń 2013 r.








16 stycznia nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia ukaże się debiutancka książka Dolen Perkins-Valdez .
Opis : 
"Niewolnice" to poruszająca analiza ludzkiego serca, ludzkich wyborów i ich konsekwencji.
Doskonały debiut literacki w niezwykły sposób opisujący losy ciemnoskórych kobiet u schyłku epoki niewolnictwa. Cztery młode kobiety są wykorzystywane seksualnie przez swoich panów. Na kolejnych stronach powieści obserwujemy budzącą się w nich samoświadomość, pragnienie wolności i szacunku do samych siebie. Dolen Perkins-Valdez próbuje odpowiedzieć na pytanie, co takiego działo się między niewolnicami, a ich właścicielami, że mając wolność na wyciągnięcie ręki, nie próbowały po nią sięgnąć?






Czuję , że " Zanim mnie pokochasz " będzie magiczną lekturą ( te podróże w czasie ... ) . W księgarniach pojawi się 22 stycznia .
Opis :

Kate nie wierzyła w przyszłość swojego związku z Julianem, lecz najbardziej zaskoczyła ją… ich wspólna przeszłość.
 Amiens, Francja, rok 1916: kapitan Julian Ashford, brytyjski oficer walczący w okopach frontu zachodniego, zostaje odszukany przez młodą Amerykankę. Nieznajoma posiada informacje na temat misji zwiadowczej, które podobno mogą mu ocalić życie.
 Nowy Jork, rok 2007: stąpająca twardo po ziemi analityczka z Wall Street, Kate Wilson, zakochuje się bez pamięci w majętnym biznesmenie, Julianie Laurensie. Nie wie jednak, że ich romans nie jest dziełem przypadku. Julian długo czekał na spotkanie z nią – urzekającą kobietą, która wyłoniła się z mroków wojny, by uratować mu życie. Teraz, we współczesnym Nowym Jorku, muszą wspólnie obronić się przed konsekwencjami tajemnic z przeszłości i uwierzyć w miłość wymykającą się wszelkim wyobrażeniom.
Wydawca : Prószyński i S -ka



Na tę książkę czekam z wielką niecierpliwością  - coś mnie niebywale w niej intryguje .
Opis :
 Aria żyje w Reverie – rozwiniętym technologicznie świecie oddzielonym od dzikiej natury szczelną kopułą. Jak wszyscy Osadnicy spędza czas w wirtualnych Sferach dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Kiedy zostaje wygnana za przestępstwo, którego nie popełniła, wie, że śmierć jest blisko.
 Perry jako Wykluczony musi walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie plemiennych wojen, kanibali i eterowych burz. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki wyjątkowym zmysłom pozwalającym wyczuć niebezpieczeństwo i ludzkie emocje.
 Drogi Arii i Perry’ego się przecinają. Tylko Perry może ocalić dziewczynę od śmierci. Tylko Aria może pomóc mu odkupić winy. Razem rozpoczynają niebezpieczną podróż…

Wydawca : Moondrive  (  vel Otwarte )

Data wydania : 23 styczeń 2013 r.


Nie zabraknie także różnych kontynuacji cyklów . W styczniu ukażą się m.in. " Dni krwi i światła gwiazd "  ( sequel " Córki dymu i kości " Laini Taylor ) , 10 tom serii " Pretty Little Liars " po tytułem " Bezlitosne "  ( Kurczę, a ja nawet nie zabrałam się za częsć pierwszą xD ) .


Znalezliście coś dla siebie ?

No nie powiem , początek nowego roku zapowiada się naprawdę interesująco pod względem książkowym . ;)  Najpierw jednak czekają nas  oczywiście święta Bożego Narodzenia i Sylwester .

                                                                                                             Pozdrawiam !

Nutka na dziś :




                                                                         

czwartek, 6 grudnia 2012

O chłopcu, który przeżył...


Piscine Molitor Patel, syn właściciela ZOO w niewielkim indyjskim mieście Puttuczczeri, dorasta w otoczeniu najrozmaitszych zwierząt. Dzieciństwo upływa mu więc barwnie i beztrosko wśród porykiwań lwów, skrzeczenia papug i wszelkich pisków, oraz wrzasków wydawanych przez  inne egzotyczne stworzenia.
Wszystko jednak kiedyś się kończy...

Ojciec nastoletniego Pi decyduje się sprzedać ogród zoologiczny, opuścić Indie i popłynąć z rodziną do Kanady. Mężczyzna  liczy, że tam zapewni dzieciom i żonie lepszy byt.
22 czerwca 1977 roku  na pokładzie podrzędnego japońskiego frachtowca "Tsimtsum" pływającego pod panamską banderą, rodzina Patelów, wraz z całym swym dobytkiem i kilkoma klatkami ze zwierzętami, opuszcza swą ojczyznę, płynąc ku obiecującej Kanadzie. Wyprawa ta nie potoczyła się jednak tak, jak się tego spodziewano. Z niewiadomych przyczyn "Tsimtsum" tonie, a jedynym ocalałym pasażerem jest Pi, drapieżny tygrys bengalski, paskudna hiena, ranna zebra i samica orangutana...


O wszelkiego rodzaju rozbitkach, zmuszonych bytować na bezludnych wyspach, z dala od cywilizacji powstało książek bez liku. Yann Martel podobnie jak sławetny Juliusz Verne, bądź Daniel Defoe, również sięga po tę znaną konwencję, jednak ubiera ją w całkiem inne szaty. Autor "rzuca" swojego bohatera nie na żadną dziką wysepkę, pełną wszelkiego rodzaju owadów, drapieżnych czworonogów (bądź niecywilizowanych ludów) i co najważniejsze - drzew w których cieniu można skryć się przed słońcem, lecz na sam środek Oceanu Spokojnego. Biednego Pi otacza tylko bezkres wody, wody, wody... Krajobraz ten nie wydaje się  być jakoś szczególnie urzekający i ekscytujący, prawda? Nic bardziej mylnego. Ocean to miejsce niepozbawione piękna, pełne dziwów, kontrastów, zamieszkiwane przez poczet nietypowych stworzeń: latające ryby, groźne, żarłoczne rekiny, ospałe żółwie. To miejsce także niebezpieczne, zmienne. Tam nie znajdzie się schronienia przed potężnym żywiołem wody. Tam ciężko jest zdobyć pożywienie, ciężko jest przeżyć...

Martel pisze niezwykle błyskotliwie, dowcipnie i...pięknie. Jego opisy potęgi oceanicznych fal, sztormów, burz, zachmurzonego nieba i spalającego na popiół słońca są  tak plastyczne, że przedstawiane zjawiska, bądź stworzenia jawią się w wyobraźni czytelnika niesłychanie łatwo, w najdrobniejszych szczegółach. Co ciekawe, autor nie używa specjalnie wyszukanego słownictwa. Jest ono raczej proste, nieskomplikowane, ale za to różnorodne, barwne, soczyste, w pewien sposób poetyckie.  "Życie Pi" czyta się dzięki temu niezwykle dobrze, z wielką przyjemnością. Przez tę książkę się po prostu płynie...

"W nocy obudziłem się tylko raz. Odsunąłem baldachim i wyjrzałem. Na bezchmurnym niebie jaśniał wyraźny sierp księżyca. Gwiazdy świeciły z tak szaloną, olśniewającą intensywnością, że byłoby absurdem nazwać noc ciemną. Gładka powierzchnia oceanu skąpana była w delikatnym, jakby stąpającym po niej nieśmiało świetle, czerń i srebro igrały i tańczyły w bezkresie. Rozmiary tego, co mnie otaczało - przestrzeni nade mną, wody wokół mnie i pode mną - oszałamiały."*

Tak naprawdę ciężko jest jednoznacznie powiedzieć, o czym  traktuje "Życie Pi". To bowiem nie tylko historia zagubionego na oceanie chłopca, skazanego na towarzystwo niebezpiecznego tygrysa, ale przede wszystkim opowieść o silnej, niezłomnej woli życia, o nigdy niegasnącej nadziei, o prawdziwej, czystej wierze w Boga, o ekscytacji pięknem świata i natury.  To niezwykła, magiczna książka.

Ocena:  +9/10



Uwaga ! 9 stycznia 2013 r. w księgarniach będzie można znaleźć nowe wydanie "Życia Pi". Przygotowuje je dla czytelników wydawnictwo Albatro . :) A 13 stycznia do polskich kin trafi ekranizacja powieści Martela, w reżyserii Anga Lee. Zwiastun filmu jest niesamowity, mam nadzieję, że całość będzie równie wspaniała. :)





* " Życie Pi " Yann Martel , wyd. Znak ; str . 197





poniedziałek, 3 grudnia 2012

Stosik nr 2 ( zaległy listopadowy i wczesnomikołajkowy )

Ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu, co najbardziej odczuwa mój blog. Przez szkołę (i te wszystkie hordy klasówek, kartkówek, projektów, wypracowań) nie mam chwili  (i weny niestety również) do recenzowania. Dodatkowo dopadł mnie kryzys czytelniczy... Ale powolutku z niego wychodzę (na szczęście istnieją weekendy) i znów zaczynam jakieś tam recenzje gryzmolić. Zanim jednak dokończę i opublikuję kolejną opinię (dodam , że świetnej książki) dla osłody prezentuję stosik, na który składają się książki przytaszczone z biblioteki jeszcze w listopadzie oraz moje własne, ostatnie nabytki.


Od góry:

"Stracie królów" George R. R. Martin-  z bibliotek .  Tom I PLiO był świetny, a drugi podobno jest jeszcze lepszy. Poczytamy, zobaczymy... :)
"Porzuceni" Meg Cabot- z biblioteki. (Przeczytana- recenzja wkrótce)
"Trzynaście powodów" Jay Asher- z biblioteki . Zapowiada się ciekawy młodzieżowy thriller, czyli to co tygryski lubią najbardziej.
"Wróżbiarze" Libba Bray- zakup własny. Od kiedy zobaczyłam zapowiedź tejże książki wiedziałam, że ją przeczytam i kupię. Kusiła  okładka, autorka (bardzo lubię jej trylogię Magiczny Krąg) i fabuła.
"Córka dymu i kości" Laini Taylor- zakup własny. To efekt biedronkowego kiermaszu książek. kupiony za niecałe 15 złotych.
"McDusia"- prezent od rodziców z okazji nadchodzących Mikołajek.
"Nevermore. Kruk" Kelly Creagh- zakup własny (przez Was Drodzy Blogerzy ;))

"McDusia", "Wróżbiarze" i "Nevermore" dotarły do mnie zaledwie przed paroma godzinami. Miło, więc zaczął się ten tydzień. I wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie stan jednej z książek. Niestety dostał mi się zniszczony egzemplarz "Nevermore". :(  Na szczęście wszystkie kartki są. xD

Na koniec chciałam bardzo, bardzo podziękować wszystkim czytelnikom i zaglądającym na mojego bloga. Za co? Za to, że jesteście. To wiele dla mnie znaczy. :)



wtorek, 20 listopada 2012

" Until the time that time stands still... "


Chcąc uniknąć nudnych, pozbawionych jakichkolwiek rozrywek, wakacji w domu, pod czujnym okiem babci, siedemnastoletnia Anna przyjeżdża wraz z mamą i tatą do Wenecji. Gdy jej rodzice zajmują się sprawami służbowymi, dziewczyna spędza czas samotnie, spacerując, bądź jeżdżąc tramwajami wodnymi po okolicy, odwiedzając pobliskie sklepy i zajadając weneckie przysmaki. W ten właśnie lekko jednostajny, nieśpieszny i mało ekscytujący sposób wakacje mijają Annie dzień po dniu. Los przyszykował jej jednak niemałą niespodziankę. Dziewczyna przeżyje niesamowitą, szaloną i nieprawdopodobną przygodę, która zacznie się od pewnego, doroczneg , weneckiego święta...

Nieprzerwanie od 1315 roku w każdą pierwszą niedzielę września Wenecja świętuje Regata Storica. Wówczas na Canale Grande odbywa się pełna przepychu i feerii barw, widowiskowa  parada i wyścig łodzi. Wszystkie barki udekorowane są zgodnie z renesansową modą, a gondolierzy noszą piętnastowieczne kostiumy. Zdecydowanie jest co oglądać...
Temu właśnie świętowaniu przygląda się wraz z rodzicami i znajomymi, niejakimi Tasselhoffami, Anna. Nagle, zupełnie przypadkowo, dziewczyna zostaje wepchnięta do wody, z której na pokład dziwacznej czerwonej gondoli, kierowanej przez jeszcze dziwniejszego gondoliera, wyciągają ją czyjeś ręce. Nim jednak dziewczyna znajdzie się na brzegu, oślepi ją  nienaturalne światło, w wyniku którego straci przytomność. Gdy Anna odzyska świadomość otaczająca ją rzeczywistość nie będzie już taka sama. Dziewczyna znajdzie się w Wenecji, ale w... 1499 roku.

Eva Völler zabiera czytelników w niezwykle ciekawą, niepozbawioną ekscytujących i niebezpiecznych wrażeń oraz spotkań z  niecodziennymi postaciami, podróż w czasie. Autorka całkiem zgrabnie ukazuje nam realia piętnastowiecznej Wenecji - mentalność ówczesnych ludzi, proste życie osób biedniejszych i wystawne, pełne przepychu i bogactw życie warstw wyższych, uprzywilejowanych. W zwięzły, prosty sposób przedstawia kilka ciekawostek, zarówno z historii miasta, jak i tych dotyczących domowych sposobów na urodę czy ukojenie bólu. Możemy dowiedzieć się między innymi, kiedy wprowadzono nakaz malowania wszystkich gondoli na czarno, bądź  poznać kobiece triki na piękną fryzurę.

Motyw podróży w czasie również jest ciekawie ukazany. Pani Völler, podobnie jak autorce Trylogii Czasu, świeżych , zaskakujących pomysłów w tej tematyce nie brakuje. Twórczyni
"Magicznej  gondoli" w interesujący sposób przedstawia nam przyczyny przeskoków czasie oraz ich skutki i konsekwencje w teraźniejszości. Jakie ? Tego nie zdradzam, lecz odsyłam do książki.

W "Magicznej gondoli" nie uświadczymy jednak jakiejś głębszej analizy kreowanych przez autorkę postaci. To pewne typy bohaterów, przedstawione raczej pobieżnie. Oczywiście najbliżej poznajemy Annę, gdyż to z jej perspektywy obserwujemy przedstawiany świat. To taka normalna, lekko zwariowana nastolatka, która mówi to co myśli; swoim wielkim poczuciem humoru, przypominająca główną bohaterkę, wspomnianej wcześniej trylogii pani Gier, Gwen Shepherd. Anna to ciekawa, barwna postać, która na pewno wzbudzi sympatię wielu czytelniczek.
Pozostali bohaterowie, tacy jak Sebastiano, gderliwa Matylda, poczciwy Bart, pusta Dorothea, chciwa Faustyna, siostrzyczki  z klasztoru San Zaccaria czy do szpiku kości zła rodzinka Malipiero urozmaicają fabułę, czynią ją w pewien sposób ciekawszą, zapewne bez nich byłaby to mniej interesująca książka. Jednakże momentami postaci przez autorkę kreowane wydawały mi się przerysowane, wręcz karykaturalne, lekko "papierowe", niedopracowane. Miałam wrażenie, że Völler za bardzo chciała, by pewni bohaterowie byli zabawni i przez to niektórzy, wydawali mi się momentami, w negatywny sposób, groteskowi.

Niestety nie jestem "Magiczną gondolą" oczarowana, czegoś mi jednak w niej zabrakło. Po tylu wspaniałych, zachwalających recenzjach blogerów miałam wobec niej chyba zbyt wysokie oczekiwania. Jednak spotkania z tą młodzieżową powieścią pani Völler nie żałuję. Czyta się ją dobrze, przyjemnie, o nudzie też nie ma mowy, gdyż stale coś się w książce dzieje. Momentami jest zabawnie, romantycznie, magicznie, na pewno barwnie. I postaci różnorodnych znajdzie się w niej bez liku. I miejsc ciekawych. A tłem tego wszystkiego jest klimatyczna, intrygująca Wenecja. Jeśli więc, ktoś ma ochotę na całkiem interesującą wycieczkę po piętnastowiecznym mieście na wyspie, musi tylko wsiąść do czerwonej  magicznej gondoli. :)

Ocena: 7+/10




Na koniec tradycyjnie zamieszam muzyczkę. Tym razem będzie to utwór Stinga z filmu " Kate i Leopold " , w pewien sposób związanym z podróżami w czasie . Otóż , przedstawia on historię pewnego arystokraty ( w tej roli Hugh Jackman ) , żyjącego w XIX w. który trafia do współczesnego Nowego Jorku. Będzie więc zabawnie , wzruszająco i oczywiście bardzo romantycznie ... :) Polecam .





wtorek, 13 listopada 2012

"Will you send me an angel?"

Na pierwszy rzut oka Clara Gardner wydaje się być najzwyklejszą w świecie nastolatką. Jeśli jednak ktoś przyjrzy jej się bliżej zauważy, że dziewczyna ta do przeciętnych osób nie należy. Ma bowiem nieprawdopodobnie dobrą pamięć, talent lingwistyczny i matematyczny, a do tego wszelkie uzdolnienia sportowe- wytrzymałość, odporność, zwinność, szybkość. Niezwykle zdolny człowiek..., a właściwie nie człowiek,  lecz quartarius- ćwierćanioł. W żyłach Clary płynie krew nefilimów i jak każdy tego typu osobnik, pojawiła się na Ziemi nie bez przyczyny. Dziewczyna ma do wykonania pewną bardzo ważną misję, która ściśle wiąże się z niepokojącymi wizjami i snami o przepięknym, czarnowłosym chłopaku i płonącym lesie...
Clara będzie musiała go odnaleźć i ochronić. Przed czym? Tego sama jeszcze nie wie...

Misja dziewczyny zmusi rodzinę Gardnerów do przeprowadzki z Kalifornii do niewielkiego miasteczka Jackson  Hole w stanie Wyoming. Nowe otoczenie, nowa szkoła, nowe, nieznane twarze- nowe poza jednym, znanym z wizji obliczem. To właśnie w Jackson, Clara spotka Christiana Prescotta, chłopaka z jej snów i właśnie tam dopełni się jej przeznaczenie...

"Bardzo często robimy tylko to, czego od nas oczekują- powiedziała.-Tymczasem jesteśmy w stanie zrobić dużo więcej."*

Swego czasu w światku wydawniczym panowała moda na wszelkie opowieści o aniołach . W ten nurt wpisuje się znana i uwielbiana  przez rzesze czytelniczek seria Szeptem Beccki Fitzpatrick, Upadli Lauren Kate; podobną tematykę podejmuje również Isabel Abedi w swej książce Lucian i wielu, wielu innych pisarzy i debiutujących autorów, w tym również Cynthia Hand, twórczyni Nieziemskiej. Tak więc, pod względem ogólnej tematyki pozycja ta niczym niespotykanym nie jest. Ale i tak książka ta mogłaby mieć w sobie coś wyjątkowego. Niezwykłych bohaterów, niebanalną historię, niepowtarzalny klimat. Niestety nie ma...


Każdy autor podejmujący tego typu problematykę ma odrębne wyobrażenia o aniołach; wariacji na ich temat powstało mnóstwo, niektóre były niezwykle ciekawe, inne trochę mniej. Muszę przyznać, że wizja pani Hand , dotycząca tych istot, zapowiadała się bardzo obiecująco. Pomysł z misją nefilimów na Ziemi, niby był prosty, wręcz oczywisty, ale niezwykle ciekawy, podział aniołów na grupy pod względem funkcji jakie pełnią - świetny. Tymczasem autorka zamiast skupić się na tej tematyce anielskiej, większą uwagę poświęca przyziemnemu życiu bohaterki- szkole  i rozterkom miłosnym. Oczywiście jak na każdy paranormal przystało, pojawia się w Nieziemskiej, moim zdaniem grubo naciągany, trójkącik miłosny. Nasza bohaterka stanie przed trudnym wyborem między Christianem, a Tuckerem, bratem bliźniakiem Wendy, swej nowej przyjaciółki. Kogo wybierze dziewczyna?

Bohaterowie wykreowani przez panią Hand nie są wyrazistymi, skomplikowanymi i niezapomnianymi charakterami, to sztampowe, wręcz stereotypowe postaci, schematyczne, przewidywalne, ale jednak całkiem sympatyczne i... różnorodne. Nie można autorce zarzucić, że cały czas powiela jakąś postać, że wszyscy przedstawiani przez nią bohaterowie są do siebie podobni- oni różnią się od siebie, niektórzy są swoimi całkowitymi przeciwieństwami i właśnie przez to są znośni, a nawet w pewien sposób ciekawi.

 "Jesteśmy młodzi- mówi. - Mamy mnóstwo czasu na miłość." *

Mimo nieoryginalności i lekkiej banalności Nieziemska jest lekturą całkiem przyjemną. Przystępny i plastyczny język sprawia, że czyta się ją, a właściwie pochłania błyskawicznie, bez zgrzytów i niestrawności. Jeżeli ktoś pragnie choćby na moment oderwać się od szarej codzienności i spędzić czas w towarzystwie nieziemskich istot, powinien po tę książkę sięgnąć- ja tak właśnie uczyniłam i jestem z tego zadowolona. Nieziemska  to niepozbawiona wad, ale i pewnego uroku, powieść młodzieżowa- mówi ona o sprawach nastolatkom bliskim, o pierwszych, poważnych uczuciach, trudnych wyborach i ich konsekwencjach, w przyjemnej, anielskiej otoczce.  Lekka, niezobowiązująca lektura w sam raz na zimne, jesienne wieczory.

Ocena: -7/10


Utwór na dziś (pozostający w tym anielskim klimacie :)):



* Cytaty, pochodzące z "Nieziemskiej".


wtorek, 6 listopada 2012

Prawda stanie się legendą...




W miejscu znanym niegdyś jako zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych istnieje Republika. Kraj ten toczy ciągłe wojny ze swymi sąsiadami, Koloniami  dlatego też dzieci od najmłodszych lat przygotowywane są do służby wojskowej. Gdy kończą dziesiąty rok życia poddawane są Próbie, która ma określić ich umiejętności. Jeśli osiągną wysoki wynik czeka  je świetlana przyszłość, będą mogły podjąć studia na którymś z czołowych uniwersytetów, a później znaleźć dobrze płatną pracę i wieść dostatnie życie. Jeżeli natomiast osiągną wynik zbyt  przeciętny, niski, Kongres nie pozwoli im nawet uczęszczać do szkoły średniej,  będą żyć w biedzie, zaharowując się  w elektrowni, bądź przy turbinach wodnych. A co dzieje się z dziećmi, które obleją Próbę? Oficjalna wersja głosi, że są one wysyłane do obozów pracy. Prawda jest jednak o wiele, wiele gorsza...



Piętnastoletni Day, wychowany w slumsach sektora Lake, jest najbardziej poszukiwanym przestępcą Republiki. Chłopak wiele w życiu przeszedł, wiele wycierpiał  i winą za to obarcza rząd.
Nastolatek nienawidzi władz Republiki, dostrzega wiele wad i zła w jej systemie, dlatego stara się utrudniać wszelkie misje i operacje wojskowe swego kraju, niszcząc rządowe pojazdy, bądź przejmując dostawy broni, wyposażenia, żywności , by część oddać ludziom biednym i swoim bliskim.  Największą słabością Daya jest rodzina, gdyż chłopak jest gotowy zrobić dla niej wszystko...  Nawet włamać się do najbardziej strzeżonego szpitala, by zdobyć lekarstwa potrzebne do uleczenia jego śmiertelnie chorego brata, ryzykując przy tym swą wolność i życie...

June Iparis to cudowne dziecko Republiki, które osiągnęło najwyższy możliwy wynik podczas Próby. Dziewczyna żyje w jednym z najbogatszych sektorów, uczęszcza na prestiżowy uniwersytet, gdzie szkolona jest na żołnierza. Jej życie diametralnie się zmienia, gdy podczas patrolu ginie oficer Metias Iparis- jej opiekun i ukochany starszy brat. Głównym podejrzanym w sprawie śmierci młodego kapitana jest znienawidzony przez władze Day. June zrobi wszystko by pomścić śmierć brata i schwytać okrutnego zbrodniarza...

A jeśli  młodego przestępcę-rebelianta i posłuszną, całkowicie oddaną ojczyźnie patriotkę więcej łączy niż dzieli?

Wizja przyszłości snuta przez Marie Lu nie jest taka wesoła i przyjemna, jaka  może na samym początku się wydawać. Ludziom zarówno tym bogatszym, a już w szczególności  tym biednym, nie żyje się tak lekko, ich kraj prowadzi wyniszczające wojny, stale nawiedzany jest przez różnorakie kataklizmy, a dodatkowo rokrocznie mieszkańców slumsów dziesiątkuje śmiertelna epidemia. I niestety w tym świecie niesprawiedliwość i okrucieństwo również się pojawia. Dzieci wywodzące się z "nizin społecznych" nie mają szans na szczęśliwe, spokojne życie w dostatku, z góry skazane są na ubóstwo, biedę i harówę. Każdego dnia muszą toczyć bój o przetrwanie i kęs chleba. W świecie tym  nie mają beztroskiego dzieciństwa. Muszą szybko dorosnąć i walczyć...

Oczywiście Lu mówi w swej książce nie tylko o sprawach smutnych, złych i niesprawiedliwych, ale również o tych pięknych, takich jak miłość rodzicielska, braterska, czy poświęcenie. Pokazuje Nam te postawy poprzez rodzinę Daya. Każdy jej członek jest gotów zginąć dla swoich bliskich.

"Wolałbym sam umrzeć niż patrzeć , jak cię krzywdzą.  Rozumiesz?"

Natomiast wątek miłosny pomiędzy dwoma głównymi bohaterami mnie osobiście nie urzekł. Jakoś za szybko się to wszystko rozwinęło i tak dosłownie z niczego. Przecież miłość kwitnie, rodzi się, rozwija i dojrzewa  powolutku, stopniowo, z upływem czasu, a nie w jednej chwili. Niestety wątek miłosny w "Legendzie" jest sztuczny, naiwny, a przez to także irytujący- no po prostu słaby.

Jednakże całość książki jest naprawdę całkiem dobra. To przede wszystkim niezwykle ciekawa dystopia, zawierająca nader realistyczną wizję przyszłości, ale również obfitująca w zaskakujące zdarzenia powieść przygodowa z szybko mknącą akcją. To poruszająca opowieść o dorastaniu w okrutnym świecie, trudnych wyborach, poświęceniu i walce o wolność i sprawiedliwość. Muszę przyznać, że jestem bardzo ciekawa kontynuacji "Rebelianta", która ma ukazać się u nas wiosną 2013 roku i czekam na nią z niemałą niecierpliwością. Tymczasem Was zachęcam do zaznajomienia się z tą interesującą Legendą.

Ocena: (Mocne) 8/10  :)


                                    UWAGA!!! Premiera książki już jutro!  (07.11.2012 r.)




I na koniec niezwykle klimatyczny utwór zespołu Nightwish - The Islander. :)



                                   

piątek, 2 listopada 2012

O pewnym znanym szwedzkim kryminale...


Mikael Blomkvist, dziennikarz ekonomiczny, wydawca i współwłaściciel magazynu "Millenium" zostaje oskarżony o zniesławienie przedsiębiorcy Hansa- Erika Wennerströma i skazany na trzy miesiące więzienia oraz zobowiązany do wypłaty ogromnego odszkodowania. Reporter przegrywa sprawę, którą tak naprawdę powinien był wygrać i w rezultacie jego kariera stoi po znakiem zapytania, a czasopismo może nawet upaść.
Nieoczekiwanie Mikael dostaje niezwykłą propozycję pracy. Do dziennikarza zgłasza się Dirch Frode, adwokat Henrika Vangera -legendy szwedzkiego przemysłu, byłego naczelnego dyrektora ogromnego koncernu Vagnerów, z prośbą o pomoc w rozwiązaniu pewnej sprawy- oczywiście za sowitą zapłatą. Blomkvist ma spędzić rok na niewielkiej wyspie Hedeby w Norlandii i przyjrzeć się nierozwiązanej zagadce zniknięcia nastoletniej Harriet Vanger. Problemem jest, że dziewczyna została zamordowana, uprowadzona, bądź sama targnęła się na własne życie- tego nie wiemy, gdyż przyczyna jej zaginięcia nie została ustalona - około czterdzieści lat temu..



Jako miłośniczka wszelkich powieści detektywistycznych i kryminalnych, nie mogłam ominąć pierwszego tomu słynnej trylogii Millenium, uwielbianej przez całe rzesze czytelników. Musiałam sama sprawdzić, czy szum wokół tej książki można w jakiś sposób uzasadnić...

Sam Larsson jest postacią na pewno ciekawą i wzbudzającą wiele kontrowersji. Jego poglądy i przekonania można wyczytać między wierszami, a niektórzy bohaterowie mogą nawet w jakimś stopniu odzwierciedlać jego samego - oni również są bez wątpienia nieszablonowi. I tutaj na pierwszy plan wysuwa się ich dwójka: Mikael Blomkvist, reporter- uwodziciel z uzdolnieniami detektywistycznymi i wyczulonym zmysłem obserwacji oraz Lisbeth Salander - dziewczyna aspołeczna, sprawiająca wiele problemów, stale poddawana kontroli kuratorskiej, zadziwiająca swoim wyglądem i sposobem bycia, ale również diabelnie inteligentna i zdolna researcherka. Postaci te na pewno pospolite nie są, ale mojej wielkiej sympatii nie zdobyły, a momentami wydawały mi się nawet troszkę przerysowane...
Bohaterowie poboczni całkiem się autorowi udali. Na uwagę zasługują na pewno Vangerowie, przywodzący na myśl serialową rodzinkę Soprano. Każdy członek tej familii to postać osobliwa, skrywająca wiele sekretów.

Za to intryga kryminalna podobała mi się bardzo - Larsson zabał o jej każdy niemal szczegół, dopracowana była i spójna. A do tego na pewno ponura, przerażająca, momentami brutalna, krwawa. I klimat książki niesamowity - posępny, mroczny. No bo pomyślcie sami - niewielka wysepka, gdzie wszyscy wszystkich znają, wszyscy niemal wszystko o wszystkich wiedzą: zaspy śniegu, odcięty prąd, sąsiedzi skrywający wiele tajemnic, które za wszelką cenę chcą ukryć, obserwujący każdy Twój krok...

"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" będą prawdziwą gratką dla wielbicieli mrocznych, krwawych historii rodzinnych, oraz czytelników szukających mocnych wrażeń  i sporego kawału literatury - pierwszy tom liczy sobie bowiem około sześciuset czterdziestu stron, a i tak czyta się go zaskakująco szybko. Jedno trzeba Larssonowi przyznać - umie przykuć uwagę czytelnika.

Ocena: 7/10


Utwór na dziś:



                                                                                                                 
                                                                                                                    Nada



wtorek, 30 października 2012

Stosik nr 1 (październikowy)

Październik był dla mnie miesiącem obfitym w książki. Odwiedziłam bowiem dwie miejscowe biblioteki (oczywiście zaopatrując się w kilka tytułów) oraz tegoroczne Targi Książki w Krakowie. Poniżej prezentuję pierwszy w historii bloga stosik, który przytaszczyłam ze sobą do domu.



Zakup własny (efekt Targów Książki):
- "Magiczna gondola" Eva Völler- Te wszystkie pozytywne recenzje blogerów i rekomendacja pani Kerstin Gier (którą uwielbiam za Trylogię Czasu) zrobiły swoje i... kupiłam.
- "Legenda. Rebeliant" Marie Lu- świeżynka na polskim rynku wydawniczym, właściwie dostępna dopiero od 7 listopada, ale na Targach można było już ją zakupić, więc nabyłam (aktualnie czytana).
Biblioteka:
- "Świat Rocannona" Ursula K.Le Guin- Cykl Ziemiomorze bardzo mi się podobał i postanowiłam sięgnąć również po inną serię autorki - Ekumenę.
- "Nadzieja" Katarzyna Michalak- Swego czasu było o tej książce niezwykle głośno. Wszyscy polecają, zachwalają - muszę, więc sama sprawdzić jaka ta "Nadzieja" jest.
- "Nieśmiertelność zabije nas wszystkich" Drew Magary- Zaintrygowana tytułem, okładką i opisem,  zabrałam ją ze sobą do domu.
- "Sekretna córka" Shilpi Somaya Gowda- fascynują mnie Indie- tradycje, obyczaje, kultura, codzienność ludzi je zamieszkujących. "Sekretna córka" ma tę brutalną codzienność, ciężkie życie w Indiach  pokazywać.
- "Głos serca" Jodi Picoult- Powoli odkrywam twórczość tej autorki. W swych książkach porusza bolesne, trudne sprawy, przedstawia życiowe historie. Jestem ciekawa co do opowiedzenia ma "Głos serca"...
- "Rzeki Hadesu" Marek Krajewski- No po prostu jestem bardzo ciekawa tego polskiego kryminału...
-"Pałac Północy" Carlos Ruiz Zafón- Czas nadrobić zaległości i zabrać się za książki tego hiszpańskiego pisarza. "Pałac Północy" zapowiada się interesująco...
- "Niewidzialni. Tajemnica Misty Bay" Giovanni Del Ponte- nowość wydawnictwa Zielona Sowa. Bardzo lubię wszelkie przygodowe powieści, więc nie mogłam pominąć również tej serii.
- "Nieziemska" Cynthia Hand- zabrana w ostatnim momencie, bez głębszego zastanowienia. No zobaczymy, czy będzie to książka nieziemska. ;)
"Ojciec  chrzestny" Mario Puzo- pożyczona od P.


Na koniec piosenka z filmu Tima Burtona "Miasteczko Halloween".  ;)
                                                                                                                                Nada



środa, 24 października 2012

Meghan w Krainie NigdyNigdy



"Tym razem musisz się zakraść beze mnie. Daję po szkole korepetycje.- (...)Korepetycje? Komu? -(...)Scottowi Waldronowi.-Co? - Robbie skrzywił się z obrzydzeniem. - Temu mięśniakowi? A co, trzeba go nauczyć czytać?Spojrzałam na niego ze złością.-To, że jest kapitanem drużyny futbolowej, nie znaczy, że masz zachowywać się jak dupek. A może jesteś zazdrosny?-Och, no pewnie, o to chodzi. - Robbie uśmiechnął się krzywo. - Zawsze chciałem mieć iloraz inteligencji kamienia. A nie, czekaj, nie obrażajmy kamienia. - Prychnął."






Meghan Chase to zwykła nastolatka, mieszkająca wraz mamą, młodszym braciszkiem i ojczymem w niewielkim miasteczku w Luizjanie. Rodzina Chase'ów żyje skromnie, wręcz ubogo, utrzymując się z hodowli zwierząt. Młoda dziewczyna nie posiada supermodnych ciuchów, najnowszych gadżetów i dodatków, nie obraca się w towarzystwie najpopularniejszych osób w szkole  - jest przez nich po prostu  niezauważana. Posiada za to jednego prawdziwego przyjaciela - żartownisia i psotnika Robbiego Collera. To właśnie z nim ma spędzić swe szesnaste urodziny. Meghan nawet  nie przypuszcza co wydarzy się w dniu jej święta...

Czteroletni braciszek dziewczyny, Ethan, zachowuje się dziwnie, wręcz agresywnie i w ogóle nie przypomina wrażliwego i spokojnego dziecka,jakim był jeszcze kilka dni wcześniej. Jego zachowanie wzbudzi zaniepokojenie Meghan. Wówczas Rob wyjawi jej zdumiewającą prawdę...
Czy to możliwe, by magiczne istoty istniały i porwały jej brata, podrzucając na jego miejsce odmieńca?
Meghan będzie musiała uwierzyć przyjacielowi  i wyruszyć na poszukiwania Ethana do... Krainy Magii!

"-Zaraz, zaraz.. -Uniosłam ręce. - Oberon? Tytania? Jak w "Śnie nocy letniej"? To przecież tylko stare baśnie.- Jasne, stare - odpowiedział Robbie. - Ale nie baśnie.Szlachetnie urodzeni są nieśmiertelni. Ci, o których powstały ballady, pieśni i opowieści, nigdy nie umierają. Wiara,uwielbienie, wyobraźnia... zrodziliśmy się z marzeń i lęków śmiertelników, więc póki będą o nas pamiętać , choćby niewielu, będziemy istnieć."

Świat wykreowany przez Julie Kagawę zachwyca barwnością  i różnorodnością. Kraina NigdyNigdy na pewno nie jest jednolita pod względem gatunków istot ją zamieszkujących. Spotkać tam można piękne, aczkolwiek bardzo niebezpieczne i zwodnicze elfy, rozrywkowe satyry, złośliwe gobliny, ciekawskie syreny, przerażające trolle i ogry, zwodniki, czy kelpie. My przemierzamy tę krainę wraz z Meghan, psotnym Robinem Koleżką, dumnym kotem i pewnym chłodnym księciem z Mrocznego Dworu - w skrócie mówiąc, wraz z niezwykle ciekawą i barwną gromadką.

Sceneria świata przedstawianego przez autorkę  nieco przypomina uniwersum "Alicji  w Krainie Czarów", czy "Opowieści z Narnii", co ja uważam za wielki plus, gdyż uwielbiam obie te pozycje. Ale oczywiście Kagawie własnej pomysłowości odmówić nie można. Powołała ona do życia całkiem nową rasę elfów,  rasę, która zrodziła się z ludzkich marzeń o postępie, rozwoju nauki i technologii. Co ciekawe nawet w czarodziejskiej krainie widać echa nowoczesności. Także magiczne istoty lubią sobie popląsać w nocnym klubie... ;)

Co tu dużo mówić -  ja dałam się Kagawie oczarować. Mam słabość do opowieści o wszelkich baśniowych krainach. "Żelazny król" na pewno jakieś tam wady ma, bo na przykład pewne wydarzenia są bardzo łatwe do przewidzenia, a bohaterowie są lekko schematyczni, ale uroku im odmówić nie można. Tak więc, przymrużam oko na wszelkie drobne mankamenty, gdyż przy lekturze tejże książki bawiłam się po prostu przednie, na moment oderwałam się od rzeczywistości i  z zachwytem podróżowałam po  krainie NigdyNigdy.

Ocena: 9/10

Na koniec zamieszczam piękną pracę  M.Seregon , przedstawiającą trójkę głównych bohaterów  "Żelaznego Króla"  (mam nadzieję ,że nie będzie miała nic przeciwko temu). Dziewczyna ma prawdziwy talent, szczerze zachęcam do pooglądania jej prac, są po prostu śliczne.


I tradycyjnie piosenka. Tym razem niedawno odkryty utwór, który wręcz za mną "chodzi" . ;)



sobota, 20 października 2012

Uzdrowicielka i Bestia ...



Mordan, pierwszy dowódca armii króla Haffrena, zostaje pilnie wezwany z obozu wojennego przed oblicze swego władcy. Wykonujący wszelkie ordynanse konsekwentnie i bez litości, wojownik Kier, ma kolejną, niezwykle ważną misję. Na rozkaz władcy Telmáhru ma uprowadzić uzdrowicielkę z ludu Nivardów, Lijanas i przyprowadzić ją przed jego oblicze. Młoda kobieta jest jedyną nadzieją na to, że Haffren pokona dręczącą go od dwudziestu zim chorobę i powróci do zdrowia...
Przy pomocy podstępu, Mordan dostaje w swe ręce uzdrowicielkę. Ku jego zdziwieniu Lijanas nie będzie posłusznym, uległym i przerażonym jeńcem. Kobieta myśli tylko o ucieczce.
Misję Kiera będą utrudniały wojska nivardzkie,wysłane przez króla Rusana, na pomoc młodej uzdrowicielce oraz przerażające stworzenia, uznawane dotąd za postaci z legend i bajek- pożeracze dusz...


Autorka wykreowała wspaniałe, na długo zapadające w pamięć postaci, niezwykle realistyczne charaktery, które będą żyć w naszej wyobraźni i w naszych sercach. Moje skradł Mordan- postać bynajmniej nie schematyczna, charakter niezwykle skomplikowany, łączący w sobie zarówno dobre i jak złe cechy. To prawdziwy wojownik, bezwzględnie wykonujący rozkazy, brutalny, oschły, dumny, ale honorowy. Niezapomnianą sylwetką kobiecą jest natomiast Lijanas. Kobieta krnąbrna, zadziorna i odważna. Niezłomnie walcząca o swoje racje, w środowisku zdominowanym przez mężczyzn. Tego typu bohaterki bardzo rzadko spotykamy w literaturze, Lijanas jest więc na swój sposób wyjątkowa.
Co wyniknie z jej spotkania z Mordanem?
Nie możemy zapomnieć również o postaciach pobocznych. Na uwagę zasługują także inni Kierowie, towarzysze broni Mordana tj. Brachan, czy Levan. Bardzo intrygujacą postacią jest "szalona" królowa Telmáhru, król Haffren, Ladakh, czy książę Ahmeer. W "Pocałunku Kier" każdy bohater ma swoją historię, każdy odgrywa jakaś mniej lub bardziej ważną rolę w przedstawianej przez autorkę opowieści.

Lynn Raven stworzyła niesamowitą. przepiękną opowieść fantasy. Opowieść o mężnych wojownikach, o czasach, gdzie słowo "honor" miało wielkie znaczenie, o zwaśnionych królestwach, magicznych stworzeniach i fascynujących ludach. Podczas lektury "Pocałunku Kier" poobserwujemy dworskie intrygi, wielkie namiętności, wraz z bohaterami przemierzymy Pustynię Słoną, zatrzymamy się w mieście wykutym w skale i poznamy zadziwiające stworzenia. Ja zakochałam się w tej historii i w jej bohaterach. Wiem, że jeszcze wiele razy do niej wrócę. Tymczasem Wam szczerze polecam tę niezwykłą książkę.

                                                                          Nada




Ocena: 10/10!

P.S. Zapewne nie sięgnęłabym po "Pocałunek Kier", gdyby nie Tirindeth . Jej recenzja umieszczona na forum  ksiazkimlodziezowe.fora.pl (gdzie również ja się udzielam) tak mnie zaciekawiła, że zaryzykowałam, kupiłam "Pocałunek..." i ...przepadłam.  ;) Tak więc dziękuję serdecznie!
I na koniec piękny, (ponownie )celtycki utwór, który "przewijał" mi się przez głowę podczas lektury tejże książki: 




środa, 17 października 2012

Wędrówka przez królestwo cieni...




"Miłość łączy na zawsze. Dwoje zamienia w jedno. Pamiętaj o tym i ucz tego innych. Ar son an Ghrá - wszystko dla miłości." *


Wynter Moorehawke opuszcza zamek Jonathona i wyrusza na poszukiwania zbuntowanego księcia. Celem jej wędrówki jest Dolina Indirie - tam właśnie wraz ze swymi sprzymierzeńcami ukrywa się Alberon. Dziewczyna podróżuje leśnymi ścieżkami, znacznie oddalonymi o głównych dróg, na których czyha wiele
niebezpieczeństw, a wołanie o pomoc może nie być usłyszane...
 Niespodziewanie Wynter spotka na swej drodze Raziego i Christophera Garrona. Od tej chwili przyjaciele będą podróżować razem. Niestety przeprawa trójki bohaterów nie będzie należała do najłatwiejszych, gdyż ich tropem podążają przerażający Ludzie - Wilki.
Na swej drodze spotkają również tajemnicze plemię Merronów, którzy znaleźli się oni na ziemiach Jonathona nie bez przyczyny....


Po drugą część trylogii Moorehawke sięgnełam z niemałym zaciekawieniem i  dużymi oczekiwaniami. Po świetnym tomie pierwszym spodziewałam się wspaniałej kontynuacji. Czy takową otrzymałam?

Celine Kiernan to autorka z głową pełną ciekawych pomysłów  i właśnie w "Królestwie cieni" trochę tych swoich ciekawych konceptów daje nam uszczknąć. Podczas lektury zwiedzimy kilka interesujących miejsc, zaznajomimy się z fascynującymi postaciami i ludami tj. jak Ludzie -Wilki, Cromberczycy, czy Merroni. To właśnie tym ostatnim przyjrzymy się bliżej. Poznamy ich  kulturę, obyczaje, hierarchię, obrzędy religijne i język. Autorka dopracowała wątek tego ludu w każdym najdrobniejszym szczególe, dzięki czemu wydaje się nam on taki rzeczywisty wręcz namacalny. Niestety temat ten momentami wydawał mi się  aż za bardzo rozwlekły...


Jednak zalet ta książka posiada o wiele, wiele więcej niż wad, a i te są niewielkie. Co tu dużo mówić - autorka ponownie oczarowuje czytelnika wykreowanym przez siebie światem, wspaniałymi, naturalnymi bohaterami, plastycznymi opisami przedstawionej rzeczywistości, żywym językiem, który urozmaicają zwroty w języku irlandzkim (nim posługują się Merroni), średniowiecznym klimatem, szybko mknącą akcją.
"Królestwo cieni" wciąga, wsysa bez reszty. Jeśli już raz się w nim zanurzysz z wielkim trudem będzie ci je opuścić... O nudzie nie ma mowy!

Ocena: +8/10




           

             
             I na koniec piękna, celtycka melodia w klimacie książek pani Kiernan ;)  

                                                                                                             
                                                                                                                     Nada
                                                                   

                                                                         




*"Królestwo cieni", str. 493