niedziela, 26 stycznia 2014

Czas łowów i snów...



Życie Sary jest dalekie od normalności- wypełniają je przerażające sny spisywane starannie przez dziewczynę od dnia jej trzynastych urodzin w specjalnie przeznaczonym do tego dzienniczku, samotność z powodu mrocznego dziedzictwa rodu Midnightów, przez które nastolatka znalazła się na drugim planie w myślach jej rodziców i paraliżujący strach przed tym, że którejś nocy jej mama i tata nie powrócą do domu. Pewnego razu lęk o życie bliskich przeradza się w koszmar na jawie- James i Anne Midnightowie giną i osieracają siedemnastoletnią Sarę. Osamotnionej, niewyszkolonej do walki z demonami młodej dziewczynie pozbawionej właściwej wiedzy o świecie Łowców grozi odtąd śmiertelnie niebezpieczeństwo... Czy kuzyn Sary- Harry Midnight- który nagle pojawił się w jej życiu będzie w stanie ją ochronić?

"Wydaje Ci się, że w nieskończoność jesteś sam
Aż nagle dostrzegasz błysk latarni..."

Daniela Sacerdoti na kartach "Wizji" otwiera wrota do świata z piekła rodem- rzeczywistości, w której tuż obok ludzi żyją czyhające na nich demony przeróżnych gatunków i odmian, potrafiące zadawać ból i śmierć na przerażające sposoby. Do walki z nimi powołane zostały Tajne Rodziny, wśród których znajduje się także ród Midnightów, działające we wszystkich krajach i zakątkach naszego globu i chroniące zwykłych ludzi przed niebezpieczeństwem. Rodzina Sary z nieznanych powodów odcięła się jednak od rady kierującej Łowcami zwanej Sabha i zataiła przed młodą dziewczyną jej istnienie, ukrywając w ten sposób wiele prawd o otaczającym ją świecie, wobec czego czytelnicy poznają je przed nią. Z niewiadomej, jaką stanowi dla nas uniwersum wyjęte z wyobraźni pani Sacerdoti i przedstawione na papierze, wyłania się obraz rzeczywistości tętniącej życiem, do której zakradają się cichcem zarówno schematy przytrafiające się tak wielu debiutującym autorom, jak i nowatorskość. Niestety światełko oryginalności odróżniającej "Wizje" od innych książek z gatunku paranormal romance świeci zbyt słabo- gaszą je zabiegi samej pisarki. Sacerdoti, by zapobiec znużeniu i znudzeniu czytelnika lekturą jej powieści, za punkt honoru postawiła sobie zaciekawienie go pędzącą na złamanie karku akcją, co raczej chwali się, niż krytykuje, ale przy umiejętnym zastosowaniu. Tymczasem autorka trylogii opowiadającej o przygodach nastoletniej Sary Midnight, skupiając się wyłącznie na nazwijmy to, dynamice powieści, po macoszemu potraktowała stworzony przez siebie świat, żałując czytelnikom opisów intrygującej rzeczywistości, w której żyją bohaterowie "Wizji"- ja nie miałabym nic przeciwko bardziej stonowanej akcji, z momentami wytchnienia od walk z demonami na rzecz szerszego i pełniejszego przedstawienia uniwersum otaczającego Sarę oraz malowniczej Szkocji, w której rozgrywa się większość wydarzeń w powieści. Oczywiście, że dynamiczna fabuła jest ważna- żaden czytelnik nie chce nudzić się przy lekturze danej książki- ale, by móc wraz z protagonistami wziąć w niej pełen udział trzeba wpierw do ich rzeczywistości wkroczyć, zobaczyć ją oczyma wyobraźni, co utrudniają nierozbudowane opisy.

"Ziemia się kręci
Rodzą się gwiazdy
Miliony złamanych serc."

Pani Sacerdoti zastosowała w swej książce dwa typy narracji- trzecioosobową, z perspektywy jakiej śledzimy skomplikowane, nie należące do prostych życie Sary- i pierwszoosobową, dzięki której do głosu dochodzą drugoplanowi bohaterowie znajdujący się w różnych zakątkach świata. Wykorzystując ten zabieg w "Wizjach", autorka sprawiła, że jej świat wydaje się być rozciągliwy i szeroki, a fabuła zyskuje miano wielowątkowej. Bogactwo barwnych i różniących się od siebie protagonistów, z których każdy ma swoją historię do opowiedzenia i rolę do odegrania w zbliżającej się nieubłaganie wojnie między demonami i ludźmi to moim zdaniem największy atut powieści pani Sacerdoti- z rosnącą ciekawością wyczekiwałam fragmentów z perspektywy postaci wyłącznie z pozoru pobocznych, z których to wyłania się posiadająca swój poziom kreacja bohaterów. Autorka "Wizji" zdecydowanie ma dryg do tworzenia protagonistów z krwi i kości, w duszach których drzemią prawdziwie ludzkie i znane nam emocje: ból, strata, tęsknota, poczucie zdrady przeobrażające się w wyniszczającą nienawiść, paląca zazdrość. Niestety cech tych nie potrafiłam odnaleźć w Sarze- iskra wyjątkowości w niej płonąca jest blada i słaba w porównaniu z ciepłym blaskiem, który roztacza kilkoro innych bohaterów trylogii pani Sacerdoti. Jej nieukształtowany do końca charakter może uformować się jednak w ciekawą i realistyczną sylwetkę młodej dziewczyny, która mimo swego zagubienia, potrafi czerpać ze swych doświadczeń i przeżyć siłę, jeśli...jeśli tylko autorka o to się postara. ;)

"Tę rzecz robiącą z nas zakładników
Niektórzy nazywają miłością." 

"Wizje" to napisane prostym, nieskomplikowanym językiem czytadło z gatunku tych niezbyt ambitnych i wymagających, ale za to lekkich oraz przyjemnych- idealnych w roli niezobowiązującej lektury na wolny, zimowy wieczór. Pierwsza część trylogii "Sara Midnight" być może nie wyróżnia się jakoś specjalnie w niekończącym się morzu powieści paranormal romance, ale ma na to szansę- pełna mroku i światła w postaci ciekawych bohaterów historia przedstawiona na kartach książki pani Sacerdoti niewątpliwe posiada potencjał i może zabłysnąć, na co liczę w jej kontynuacji. 4/6


"Wizji" doświadczyłam, dzięki wydawnictwu Dreams, za co mu serdecznie dziękuję!




niedziela, 19 stycznia 2014

W sieci sekretów...



Po ucieczce z kwatery Komitetu Odnowy i rąk psychopatycznego Warnera Julia wraz z rannym Adamem i jego młodszym braciszkiem Jamesem trafia do Punktu Omega- azylu dla ludzi o wyjątkowych zdolnościach kierowanego przez Castle'a. Spokój, jaki tych dwoje zakochanych w sobie młodych ludzi tam znajduje nie trwa jednak długo- Adam zataja przed Julią wyniki testów, którym jest poddawany, gdyż mogą one stanowić przeszkodę dla ich związku. Dziewczyna także skrzętnie skrywa przed ukochanym pewien sekret, incydent, który usilnie stara się wymazać z pamięci. Czy miłość tych dwojga przetrwa, gdy nawzajem poznają swoje tajemnice?

"-Wiesz- mówi- Już wtedy, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem...było w tobie coś, co wydawało mi się niezwykłe. Coś w twoich oczach. To było takie kruche. Jakbyś jeszcze się nie nauczyła ukrywać przed światem swojego serca."

Pani Mafi po raz kolejny uwodzi i zachwyca swym magicznie poetyckim i lekkim, jak śnieżny puch piórem. Jej sposób pisania, snucia historii to coś niesamowitego- ileż w tym emocji, ileż uczuć, które utożsamiane z Julią udzielają się i samemu czytelnikowi! Dzięki niemu i kreacja głównej protagonistki staje się zadziwiająco realistyczna, pełniejsza, wyraźniejsza- wnikamy do psychiki bohaterki obdarzonej wręcz bolesną wrażliwością, do jej chaotycznych myśli, dotykając przy tym jej uczuć tak głęboko, iż w pewnym momencie zapomnieć można, iż Julia jest jedynie postacią fikcyjna. Autorka bombarduje nas przemyśleniami i emocjami swej bohaterki, z których wyłania się osoba skomplikowana, wyalienowana, zakompleksiona, nie potrafiąca zaakceptować samej siebie, zamknięta w zbudowanej ze swych własnych wspomnień i demonów przeszłości szklanej pułapce ogradzającej ją od innych, której nie potrafi zburzyć; osoba zagubiona w własnych uczuciach, a przez to i ludzka, autentyczna, z krwi i kości. To właściwie nie postać samej Julii, która momentami irytowała mnie swoimi decyzjami i zachowaniem straszliwie, ale właśnie mistrzowska, staranna, wnikliwa kreacja jej charakteru, osobowości popełniona przez panią Mafi, poruszyła, zachwyciła i wstrząsnęła mną najbardziej, przyczyniając się do tego, że odbiór jej powieści także w moim przypadku był niewątpliwie pozytywny.

Mafi obdarzyła duszą i charakterem nie tylko Julię- życie tchnęła także w inne postaci: niemal zawsze opanowanego Castle'a, który za punkt honoru postawił sobie udzielenie pomocy i schronienia każdej osobie o szczególnych umiejętnościach, Kenjiego będącego takim dobrym duchem książki, pod maską luzaka i żołnierza skrywającego prawdziwą psychiczną siłę, Warnera pokazującego kompletnie inne, zastanawiające oblicze. I tylko jednego nie mogę jej wybaczyć- ubogiej, skąpej kreacji Adama. W porównaniu z Warnerem, który ukazuje Julii i czytelnikom swą drugą, intrygującą twarz Kenta można nazwać co najwyżej sympatycznym. Żadnego wyrazu, charakteru, żadnej osobowości i głębi, w nim nie znalazłam, co rozczarowało mnie okrutnie, gdyż w "Dotyku Julii" to jego polubiłam najbardziej. Liczę jednak z w finałowym tomie trylogii autorka pozwoli mu się rozwinąć.

Nie można zapomnieć także o kolejnej  kwestii związanej z książką Mafi- jej nazwijmy to, przynależności gatunkowej. Dystopią to ja bym "Sekretu Julii" nie nazwała, oj nie. Powieść ta zawiera co najwyżej jej elementy, a w rzeczywistości jest...romansem. Wojna między Komitetem Odnowy a Odmieńcami, takimi jak Julia, czy Kenji to tak naprawdę jedynie dramatyczne tło dla trójkąta miłosnego, w którym znalazł się Adam, nasza główna bohaterka i Warner. Przyznaję, jest on w jakimś tam stopniu emocjonujący, nie wiem nawet, czy to przypadkiem nie ten wątek najbardziej pochłania czytelnika, jednakże nie miałabym nic przeciwko szerszej kreacji rzeczywistości, w której żyją bohaterowie stworzeni przez Mafi. Tymczasem autorka, skupiając się na trójkącie miłosnym i związanych z nim emocjonalnych rozdarciach i uczuciowych rozterkach, ogranicza ją do minimum, pozostawiając świat ze swej wyobraźni nieukształtowany i niepomalowany do końca

"Tak trudno jest być dobrym dla świata, który przez całe życie darzył nas wyłącznie nienawiścią. Tak trudno jest widzieć dobro w świecie, który zawsze budził w nas strach."

Mimo wszystko czasu poświęconego lekturze "Sekretu Julii" nie żałuję- to czytadło wciągające po uszy, przy którym zapomina się o całym świecie. Gdyby nie konieczność wstawania do szkoły o wczesnej, porannej godzinie spędziłabym przy książce Mafi całą noc, połykając ją w całości. Chcąc, nie chcąc musiałam jednak podzielić jej lekturę na dwa wieczory, dzięki czemu odrobinę dłużej pozostałam zanurzona w przemyśleniach i emocjach Julii ubranych w przepiękne, poetyckie, poruszające słowa. -5/6



piątek, 10 stycznia 2014

Nadchodzi "Przypływ"...

Informacje:
Ilość stron: 392
Oprawa: miękka + skrzydełka
Autor: Daniela Sacerdoti
Tłumaczenie: Krzysztof Mazurek
ISBN: 978-83-63579-39-5
Format: 140 x 205


Trylogii Sary Midnight ciąg dalszy...
Sara Midnight nie jest zwyczajną nastolatką. To łowczyni demonów, która znalazła się w samym środku krwawej wojny. Osierocona w wieku szesnastu lat zmuszona jest nauczyć się śmiercionośnej profesji swojego rodu. Harry Midnight, który zaoferował pomoc jako daleki kuzyn nie jest tym za kogo się podaje. To Sean Hannay. Chłopak z czasem staje się jej najlepszym przyjacielem i w mgnieniu oka życie Sary zmienia się nie do poznania. Walka trwa. Sean i Sara wygrali pierwszą bitwę, lecz wojna szaleje i demony stają coraz silniejsze. Dziewczyna pragnie się dowiedzieć, kto jest jej wrogiem, nim świat pogrąży się w chaosie. Misja doprowadza ją do posiadłości od pokoleń należącej do rodziny. Midnight Hall na wyspie Islay skrywa mroczne sekrety przodków oraz władcy demonów, który poprzysiągł zniszczyć Sarę. Kiedy wokół niej zaczyna wirować nowy świat, dziewczyna musi uporać się z niełatwą przeszłością Midnightów i ich dziedzictwem, aby przebić się przez falę demonów i dotrzeć do ich władcy.


Kontynuacja "Wizji" Danieli Sacerdoti do nabycia w księgarniach już od 31 stycznia 2014 r.!

sobota, 4 stycznia 2014

Przed Państwem...zaległy stosik!

W tym tygodniu na Książkowym Zawrocie Głowy żadna recenzja już się nie pojawi- nie mam po prostu czasu na jej napisanie- ale przygotowałam za to coś, co Mole Książkowe lubią najbardziej- stosik. Rok 2014 (do którego jeszcze się nie przyzwyczaiłam) na moim blogu postanowiłam zacząć właśnie od niego, by ucieszyć siebie, patrząc na te wszystkie piękne książki i Was. Nie przedłużając już więcej, oto moje nabytki z minionego miesiąca:



1. "Czerwona królowa" Philippa Gregory- z biblioteki. Apetyt na książki pani Gregory mam od niepamiętnych czasów (zwiększony został on jeszcze przez serial na podstawie "Białej królowej", w trakcie którego jestem oglądania), jednak nigdy jakoś nie było sposób ich dorwać. Jakaż, była więc moja radość, gdy zobaczyłam "Czerwoną królową" na półce w mojej gminnej bibliotece! Bez zastanowienia porwałam ją ze sobą do domu, mając nadzieję, że przypadnie mi do gustu.
2. "W imię miłości" Jodi Picoult- j.w. Dawno nie czytałam powieści tejże autorki, a że mam ostatnio potrzebę zapoznawania się z książkami życiowymi, prawdziwymi, które zmuszają czytelnika do myślenia i odczuwania pożyczyłam "W imię miłości", gdyż wiem, iż lektury pióra pani Picoult do takich właśnie należą.
3. "Krąg" Mats Strandberg & Sara B. Elfgren- j.w. Trzymających w napięciu thrillerów (nawet tych stricte młodzieżowych), o mrocznym, niepokojącym klimacie, przepełnionych ponadto tajemnicami i zagadkami nigdy mi dość, więc nie mogę odpuścić sobie "Kręgu", który ponoć jest tego typu powieścią.
4. "Klątwa tygrysa. Wyprawa" Colleen Houck- j.w. Twardo postanowiłam sobie, że kiedyś skończę serię pani Houck, ale dlaczego...nie wiem.  Zdecydowanie nie jest to najlepszy cykl, jaki czytałam- powiedziałabym raczej, że jeden z najsłabszych (część druga "Klątwy tygrysa" to na przykład najgorsza powieść, z którą zapoznałam się w 2013 roku), ale mimo jego przewidywalności i banalności ciekawa jestem po prostu, w jaki sposób skończy się przygoda Kelsey, Rena i Kishana. 
5. "Ashford Park" Lauren Willing- j.w. "Pełna pasji i rozmachu wzruszająca saga rodzinna dla miłośniczek Pożegnania z Afryką i Downton Abbey" głosi napis na okładce i kupuje mnie totalnie, gdyż ja wprost ubóstwiam "Downton...". Wiem, że zazwyczaj tego typu rekomendacje, którymi dane wydawnictwo chce zwrócić uwagę czytelników z rzeczywistością mają niewiele wspólnego, jednak tym razem postanowiłam dać pani Willing szansę, ponieważ opis jej książki przywiódł mi na myśl wspaniałą powieść Kate Morton, z jaką miałam przyjemność spędzić czas w minionym już roku.
6. "Posępna litość" Robin LaFevers- j.w. Pierwszy tom trylogii "Jego nadobna zabójczyni" idealnie wpasował się w moje gusta, o czym wspomniałam Wam już w notce podsumowującej rok 2013. Ba! Zachwycił mnie on niesamowicie, dlatego też zamierzam pewnego dnia sprawić sobie własny egzemplarz tejże powieści do mojej biblioteczki i jej kontynuację (jak już ukaże się w Polsce), na którą czekam z wielgachną niecierpliwością.
7. "Wrócę po Ciebie" Guillaume Musso- j.w. Wielu czytelników zachwyca się prozą tegoż francuskiego powieściopisarza, więc postanowiłam sprawdzić i czy i ja podzielę ich pozytywne opinie. Poczytamy, zobaczymy...
8. "Miasto zagubionych dusz" Cassandra Clare- zakup własny na Arosie. Piątą część Darów Anioła sprawiłam sobie z okazji Mikołajek, będąc pewną, że zachwyci mnie ona, tak jak i jej poprzednie tomy. 
9. "Mechaniczna Księżniczka" Cassandra Clare- listopadowy zakup własny na empik.com. Nie mogłam, po prostu nie mogłam czekać ani dnia dłużej, dlatego zakupiłam ostatni tom "Diabelskich Maszyn" w oryginalnym wydaniu, nie bacząc na to, że ich dwie poprzednie części mam z tymi polskimi okładkami. Co prawda pasują do siebie, jak pięść do nosa, ale niesamowita treść książki pani Clare wynagradza mi wszystko i zdobi moje zbiory.
10. "Paranormalność" Kiersten White & 11. "Po tamtej stronie Ciebie i mnie" Jess Rothenberg to w końcu prezenty od taty pod choinkę, będące efektem wyprzedaży na taniaksiazka.pl, o której informowała nas Patka z bloga W krainie absurdu. Jako że powieści te chciałam przeczytać już od dawna, a kupić je można było po naprawdę niskich cenach namówiłam na nie mojego ojczulka, argumentując moje uparte stanowisko, że promocja -80% zdarza się tylko raz i jak widać udało się. ;) W taki sposób i rodzic nie wykosztował się przy zakupie prezentu, i Nada szczęśliwa była wielce.

Na koniec stawiam standardowe pytanie- Polecacie coś, albo odradzacie?- i żegnam się z Wami utworem z filmu "Hobbit. Pustkowie Smauga", na którym w kinie byłam wczoraj. Nie zachwycił mnie on, co prawda tak jak jego część pierwsza, kilka rzeczy mi zgrzytało i w wielu momentach jego trwania po głowie tłukło mi się pytanie, co też na te wszystkie zmiany powiedziałby sam Tolkien, ale i tak podobał mi się bardzo.

                                                                                                                                       Nada