Hipnotyczna okładka od której nie można oderwać wzroku. Magnetyzujący opis,wzbudzający zadziwiającą pewność, że książka jest niezwykła. Pachnąca drukiem i nowością powieść, znajdująca się w moich głodnych przewracania kart rękach. Umykające w zastraszającym tempie strony. Żal, bo przygoda i spotkanie z niesamowitymi postaciami dobiegły już końca. Skrawki takich wspomnień, wydarzeń rozgrywających się na kartach powieści pani Ee, emocji, które towarzyszyły mi podczas jej lektury, twarze, wypowiedzi i zachowania bohaterów szaleńczo wirują mi w głowie, a ja już od jakiegoś czasu próbuję je jakoś poukładać i ubrać w słowa. Równie chaotyczna jak taniec wrażeń po przeczytaniu "Angelfall" będzie ta opinia - innej mimo starań napisać nie umiem. Bo chociaż od momentu zakończenia lektury minęło kilkanaście dobrych dni to w moim umyśle i wyobraźni historia opowiadana przez panią Ee rozgrywa się wciąż na nowo.
Świat który znamy został zniszczony przez anioły - istoty uznawane za naszych Obrońców niosą ludziom nie opiekę, ale śmierć. W zgliszczach niegdyś świetnych miast kryją się ocaleni i walczą o przetrwanie - wśród nich jest siedemnastoletnia Penryn wraz z rodziną. Dziewczyna opiekuje się młodszą, niepełnosprawną siostrzyczką, oraz cierpiącą na schizofrenię paranoidalną matką i robi wszystko by zapewnić bliskim bezpieczeństwo. Kiedy siedmioletnia Paige zostaje porwana przez grupę aniołów bez wahania wyrusza jej na ratunek. Nie jest jednak w stanie ocalić siostrzyczki bez pomocy jednego z nich - musi współpracować z tajemniczym aniołem Raffem. Tę dwójkę dzieli wielka przepaść nienawiści i uprzedzeń, ale łączy cel podróży - Gniazdo. Czy Penryn odzyska siostrę? Czy jej towarzysz osiągnie swoje zamierzenie? Odpowiedzi szukajcie w książce.
Niesamowita. Nietuzinkowa. Niezwykła. Pełnokrwista. Przerażająca.
Pochłaniająca. Wprawiająca w
zdumienie i zachwyt. Wzruszająca. Zabawna. Dokładnie taka jest powieść pani Ee. Właściwie nawymienieniu tych przymiotników (jak ja dziś szaleję - nawet części mowy umiem nazwać :P) mogłabym zakończyć moją przerażająco subiektywną opinię - żeby nie stworzyć tu jakiejś megapompatycznej i patetycznej pieśni pochwalnej. Jednak nie skończę. Mało tego - ja ten hymn na cześć "Angelfall" nabazgram świadomie. A co! Muszę podzielić się z Wami, co mnie tak w tym debiucie zachwyciło. A zachwyciło mnie...wszystko. I ( często makabryczne) pomysły pani Ee. I jej wyobraźnia. I apokaliptyczna wizja świata. I plastyczne tego świata przedstawienie. I kreacja bohaterów. Och... ona podobała mi się bardzo. Pani Ee stworzyła niezapomniane charaktery, które już na stałe zagoszczą w naszej pamięci. I nie mówię tylko o głównych bohaterach - także postaci drugoplanowe nakreślone zostały przez autorkę w ciekawy sposób, z uwagą i namysłem. Popatrzmy choćby na matkę Penryn - to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących postaci z jakimi miałam ostatnio do czynienia - tej kobiety, żyjącej we własnym, chorym świecie obawiałam się nawet bardziej niż aniołów zniszczenia. Przedstawienie bohaterki cierpiącej na schizofrenię zrobiło na mnie wielkie wrażenie - ta postać zdecydowanie nie będzie chciała opuścić mojej pamięci. Ale pozwólcie, że skupię się na tytułowej protagonistce i jej towarzyszu podróży...
Penryn jest taka...normalna. To najzwyklejsza pod słońcem dziewczyna, która najbardziej na świecie kocha swoją młodszą siostrzyczkę i jest w stanie uczynić dla niej wszystko. Nie jest jednak jakąś superwoman, nie zgrywa wielkiej bohaterki, jednakże cechuje ją wielka odwaga, z czego nawet nie zdaje sobie sprawy. To dziewczyna, która najpierw coś robi, a dopiero potem myśli, działa spontanicznie, kierując się najczęściej sercem, a nie rozumem. To taka naturalna a przez to i żywa, rzeczywista postać ze świetnym poczuciem humoru, która od razu zdobyła moją sympatię. Nie mogę zapomnieć także o naszym aniele - Raffe autentycznie podbił moje serce. Mam słabość do tajemniczych, ironicznych, intrygująco chłodnych, książkowych facetów. Mężczyzna, a właściwie anioł- zagadka, skrywający wiele sekretów, które tylko czekają na nas do odkrycia. Między tą dwójką ewidentnie coś iskrzy, o czym świadczą chociażby ich ciągłe słowne utarczki. Jednak właściwie o uczuciu między Penryn a Raffe nie sposób mówić - ono dopiero nieśmiało kiełkuje, o czym sami bohaterowie jeszcze nie wiedzą. Ckliwych wyznań miłosnych i mdłych westchnień do ukochanej/ ukochanego szukajcie pod innym adresem - w "Angelfall" ich nie znajdziecie. Za to szybko mknącą akcję, iskrzącą się od niesamowitych, często przerażajacych zdarzeń, świetne dialogi między postaciami i poruszające strunę wrażliwości obrazy zniszczeń, nędzy i upadku moralności jak najbardziej. Debiut Ee to pełnokrwiste urban fantasy,będące ucztą dla wyobraźni, koło ratunkowe wśród potopu schematycznych paranormali. A jego bohaterowie to gwiazdy święcące ciepłym blaskiem wśród nocy szablonowych i irytujących postaci. Gorąco polecam! 6/6.
Nada
P.S. Jednak znalazłam w "Angelfall" jedną wadę - jest zdecydowanie zbyt krótkie. :)
Nadal nie wiem co mam o tej książce myśleć. Jest tak, że albo ją potępiają, albo się nią zachwycają. Najmniej jest tych pośrednich recenzji. Może kiedyś ją przeczytam, ponieważ zaintrygowałaś mnie tym, że nie ma tych super ckliwych wyznań, których ostatnio mam odrobinę dość.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Ja akurat od kiedy zobaczyłam okładkę "Angelfall" i przeczytałam jego opis po raz pierwszy czułam, po prostu czułam, że ta książka mi się spodoba. I mimo, że czytałam kilka negatywnych opinii na jego temat to nie zraziłam się, kupiłam go, przeczytałam i... wiem, że miałam rację. :) Jeśli Ty masz mieszane uczucia to podejdź do książki "na luzie", nie nastawiając się jakoś bardzo, bo wtedy łatwo się rozczarować.
UsuńA jeśli chodzi o ckliwości - w "Angelfall" ich nie ma, więc chociaż o to możesz być spokojna. :)
Ależ entuzjazm bije z Twojej recenzji;) Bardzo udanej i zachęcającej nawiasem rzekłszy...
OdpowiedzUsuńKiedyś sięgnę po Angelfall ale jakoś w chwili obecnej nie ta tematyka mi w głowie. Choć kocham anioły i postapokaliptyki, czyli mieszanka idealna jak dla mnie ^^
To cieszę się, że zachęciłam Cię do lektury. :) Jak wpadnie Ci to "Angelfall" w łapki do daj mu szansę - faktycznie może Ci się spodobać. Mam nadzieję, że tak będzie. :)
Usuńjak recenzent zaczyna pisać słowo-kropka, słowo-kropka to znaczy, że w jego głowie jest niezły chaos... a więc książka jest świetna. (z moją ulubioną mam tak do dziś xd). no cóż, po takiej recenzji nie sposób nie być zachęconym do tej pozycji, chociaż ja i tak jestem już od dawna :)
OdpowiedzUsuńUff. Czyli nie tylko ja jestem taka chaotyczna jeśli jakaś książka mi się spodoba. :) A jaka powieść jest Twoją ulubioną? Chętnie się dowiem, która wywołała w Twojej głowie taki "nieporządek", jak u mnie "Angelfall" ( przeczytaj go koniecznie). :)
UsuńIdealna pozycja dla mnie :D! Widziałem to jeszcze w empiku i jestem zachwycony :p. Jednak poczekam najpierw jak kupi ją biblioteka i dopiero wypożyczę :).
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Melon
PS: Ona jest naprawdę krótka i malutka, ale za to ciężka jak cholera :D. Chociaż przynajmniej ma normalne śnieżnobiałe kartki, a nie z recyklingu jak każde inne ;).
A podczytywałaeś ją w Empiku? Chociaż troszkę?
UsuńTo czekaj, czekaj a jak tylko w bibliotece się pojawi to jak najszybciej złap "Angelfall" w swoje łapki i nie wypuszczaj. :)
Mam nadzieję, że Ci się spodoba. A jak nie... to błagam nie bij. :P :)
Niestety nie podczytywałem :D. Sierota ze mnie ;).
UsuńDla mnie ta książka jest płytka, powierzchowna i nudna.Może dlatego, że nie jestem już nastolatką a to książka skierowana właśnie do tej grupy wiekowej:)
OdpowiedzUsuńGusta są jednak różne. :) Fajnie, że mogłam poznać Twoje zdanie na temat "Angefall". :) Akceptuję je oczywiście, ale nie mogę się z nim zgodzić. :)
UsuńJeśli lubisz tematykę anielską to obejrzyj sobie serię filmów Armia Boga. Zrozumiesz moją opinię temat Angelfall :)
UsuńZaintrygowałaś mnie - jak znajdę trochę czasu to oglądnę sobie tę Armię Boga i wtedy podyskutujemy (jeśli będziesz chciała oczywiście). :D
UsuńOOOOOOO... Ja się tylko mogę pod tym podpisać. Angelfall podbiło i moje serce, a matka Penryn wręcz zasługuje na osobną powieść ;) Aż się boję, gdzie wyobraźnia poprowadzi panią Ee w następnych tomach, skoro już w pierwszym mieliśmy taką jazdę bez trzymanki. Jak to dobrze, że podobno premiera drugiego tomu w języku angielskim ma być w tym roku ^^
OdpowiedzUsuńZa granicą część druga ma ukazać się jesienią tego roku, więc u nas pojawi się ( przy dobrych wiatrach) początkiem 2014. Ach... już nie mogę się doczekać. :)
Usuń"Angelfall" to książka obowiązkowa na mojej liście! Po tylu pozytywnych recenzjach nie sposób jej nie przeczytać.:)
OdpowiedzUsuńCzyli nie masz innej opcji - musisz przeczytać "Angelfall"! :)
UsuńJuż ją miałam, ale ktoś mi ukradł na targach podczas wymiany książek... :(
OdpowiedzUsuńNiektórzy ludzie to po prostu... wstrętne chamidła. Ech...
UsuńMam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda Ci się dorwać to "Angelfall" - trzymam kciuki. :)
Ach, znam takie książki, które się czyta z tak wielką przyjemnością, że choćby miały 500 stron i tak będę za krótkie :) Okładka przepiękna w swojej prostocie, historia ciekawa, ale opinia powalająca, z wielką chęcią przeczytam, pozycja obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńdodałam do obserwowanych, bo zamierzam odwiedzać, zapraszam do siebie :)
Przeczytaj, przeczytaj. :)
UsuńDo Ciebie także zaglądnę. :)
Pozdrawiam!
Dostałam dzisiaj paczkę, którą zamowiłam i Angelfall w niej było :D Tak więc niedługo będę mogła przeczytać <3
OdpowiedzUsuńOch... zabieraj się za niego szybciutko - jestem straszliwie ciekawa jak Tobie się spodoba. ;)
Usuń