Claire Denvers to szesnastolatka studiująca na uniwersytecie w Morganville- mieścinie położonej niedaleko jej rodzinnej miejscowości. Dziewczyna, chcąc nie chcąc musi mieszkać w akademiku, gdzie grupa dziewczyn na czele z Monicą Morell powolutku zamienia jej życie w istne piekło. Pewnego dnia docinki i głupie żarty przybierają niebezpieczny obrót- Claire zrzucona zostaje ze schodów i solidnie poturbowana. Młodziutka dziewczyna nie może już tego znieść i postanawia zamieszkać poza kampusem. Gdy w gazecie znajduje ogłoszenie mieszkańców Domu Glassów poszukujących czwartego lokatora po krótkim namyśle Claire udaje się na West Lot 716, nie przypuszczając, że znajomość z Michael'em, Eve i Shane'em kompletnie namiesza jej w życiu, gdyż to właśnie od nich dowie się prawdy o drugim, mrocznym obliczu Morganville...
Na kartach Księgi I rozpoczynającej wielotomową serię "Wampiry z Morganville" Rachel Caine zabiera nas to niepozornej mieściny gdzieś w Teksasie, pretendującej do miana prawdziwego zadupia, która dopiero po zmroku pokazuje swą prawdziwą, niezbyt urodziwą, lecz wzbudzającą strach twarz. Między wschodem, a zachodem słońca ulice Morganville świecą pustkami, a jego mieszkańcy barykadują się w domach, gdyż wówczas prym wiodą wampiry i udają się na małe polowanie. Na próżno szukać wśród nich osobnika, którego zadowoli krew jakiegoś zwierzęcia- istoty pojawiające się licznie w powieści pani Caine łakną jedynie tej ludzkiej i co więcej mają do niej prawo. Śmiertelnych mieszkańców Morganville zaś- a przede wszystkim osoby pozbawione Ochrony- sprowadzili do roli swych niewolników. Niewolników, którzy raz na jakiś czas zapewnić im mają na przykład pożywienie w postaci któregoś z przyjezdnych studentów... Intrygujące miejsce nieprawdaż? I jak interesująco mroczne. Muszę przyznać, że ja z rosnącą ciekawością wraz z Claire poznawałam niepokojące i fascynujące tajemnice Morganville, które odkryć możecie i Wy, jeśli sięgniecie po pierwszy tom serii autorstwa Rachel Caine.
„-To on?- spytał tata.- To przez niego wpadłaś w te kłopoty? -To nie ja- powiedział Shane.- Ja tylko tak wyglądam.”
Mroczne tajemnice tegoż miasta i jego niejednoznaczni mieszkańcy oraz miejsce stanowiące centrum rozmów i wydarzeń z udziałem czwórki głównych bohaterów- wywołujący w Claire nieodparte wrażenie, że tętni swoim własnym życiem Dom Glassów- nadają "Wampirom z Morganville" posępnego i gęstego klimatu. Ponurą atmosferę powieści rozjaśniają jednak protagoniści książki i ich totalnie rozbrajające i rozwalające dialogi, które niejednego czytelnika przyprawić mogą o niekontrolowane parsknięcia śmiechem. A na pierwszy plan, tratując inne postaci wysuwa się ich czwórka: diabelsko inteligentna Claire, która pozbywa się maski nieśmiałej szarej myszki i zaczyna walczyć o swoje, pozytywnie kopnięta i mnie osobiście momentami irytująca Eve szokująca niejednego swoim stylem emo, wiecznie spokojny Michael, który śpi w ciągu dnia, a nocą gra na swojej gitarze i arogancki, bezczelny, wprawiony w sarkazmie, intrygujący Shane. Barwni są to bohaterowie, oj barwni, niepozbawieni jakiegoś takiego uroku i przeogromnie sympatyczni- ja podczas czytania ponad pięciuset stron Księgi I zżyłam się z nimi niesamowicie i z niecierpliwością czekam na ponowne z nimi spotkanie na kartach drugiej części "Wampirów z Morganville".
Całe szczęście, że Amber wpadł na pomysł wydania w jednym tomie dwóch książek- "Przeklętego domu" i "Balu umarłych dziewczyn"- gdyż nie wyobrażam sobie, że czytać bym je miała osobno i (O Zgrozo!) z jakimś odstępem czasowym. Tak naprawdę części te tworzą całość, skupiają się na jednym, wspólnym wątku i nazwijmy to tomik pierwszy kończy się sceną (będącą monstrualnym, zatrważającym cliffhangerem), która kontynuowana jest w tomiku drugim. Gdyby więc Wydawca zachował początkowy stan rzeczy i pozostawił rozdzielone dwie książki z serii pani Caine umarłabym z ciekawości, a tak zapobiegł mojej (choćby i metaforycznej) śmierci, co doceniam bardzo. :D
Jak widać moje dzisiejsze wypociny pozytywne są i niepozbawione entuzjazmu- najwyraźniej potrzebowałam właśnie takiej lekkiej, wampirycznej historii, w której znajdzie się i akcja gnająca na łeb, na szyję, która nie da czytelnikowi nawet chwili oddechu, i uroczy wątek miłosny, i krew (jak na prawdziwą powieść o krwiopijcach przystało) i humor. Dlatego też "Wampirom z Morganville" z czystym sumieniem daję 5/6.
„-Wolałem kiedy byłaś nieśmiałą dziewczynką. Co się z tobą porobiło? -Mieszkam z wami. -No tak.”
W serii Caine pasuje mi absolutnie wszystko... Pierwsze zgrzyty (ja, fanatyczka tejże sagi, tylko sagi, bo wampirów mam już dosyć) zauważyłam dopiero w księdze 9, a to i tak nie było nic bardzo poważnego, co więcej, księga 10 jest już na normalnym, genialnym bezkonkurencyjnym poziomie.
OdpowiedzUsuńAż mi się zachciało na nowo brac za lekturę Morganville! Ogromnie się cieszę, że Ci się spodobała, polecam kolejne tomy :)
Koniecznie muszę przeczytać kolejne- nie ma innej opcji. :)
UsuńUwielbiam tą serię podobnie jak wszystko inne, co wychodzi spod pióra tej autorki. Caine ma świetny dar do pisania, tak, że jej książki pochłania się w błyskawicznym tempie.
OdpowiedzUsuńTo prawda- "Wampiry z Morganville" także się szybciutko połyka, bo wciągają na maxa. :) Pasowałoby mi w takim razie popróbować i innych książek pani Caine. :)
UsuńCóż ja tu widzę... jedna z moich ulubionych serii. Zgadzam się z Twoją opinią i polecam Ci następne tomy :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie rozpoczynam polowanie w bibliotece na kolejne tomy! :)
UsuńMuszę wreszcie zabrać się za ten cykl
OdpowiedzUsuńAbsolutnie musisz. :)
UsuńPamiętam jak kilka lat temu zaczytywałam się w tej książce :D Ba,w całej sadze. Niestety pamięc mni zawodzi i będę musiałą sobie odświerzyć to i owo ale dopiero w wakacje. Jednak jest to jedna z najlepszych sag o wampirach. Mam nadzieję że doczeka się kiedyś chociaż serialu(:
OdpowiedzUsuńSłyszałam coś, kiedyś, gdzieś, że ma powstać serial na podstawie "Wampirów z Morganville". Pożyjemy, zobaczymy- ja i tak muszę najpierw sięgnąć po kolejne 10 ksiąg tejże serii. ^^ ;P
UsuńMoja ulubiona niegdyś ( i w sumie w dalszym ciągu) seria :) Muszę się wziąć za 3 ostatnie tomy :)
OdpowiedzUsuńO! Nie wiedziałam. :) Skoro ulubiona to koniecznie musisz sięgnąć po te ostatnie trzy tomy serii. :)
UsuńUwielbiam serię, ogromnie się cieszę, że Ci się spodobała. Każdy kolejny tom wnosi coś nowego do tego niesamowitego miasteczka, za mną już chyba z dziewięć ksiąg i uwierz, że nie jestem znudzona. :)
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie i ja chciałabym ją ponownie przeczytać, jak DżejEr Carmen :) Dla mnie chyba jedynym minusem serii są okładki, co tom to gorsze ;P
Pozdrawiam.
Fakt- okładki za piękne nie są. Ale tych oryginalnych też nie można nazwać ładnymi. :D
UsuńTo w takim razie musicie chyba z DżejEr Carmen do Morganville powrócić. :)
Pozdrawiam!