Witold Uchmann to ponad pięćdziesięcioletni rozwodnik ze skłonnościami do popijania alkoholu, pracujący w jednej z warszawskich redakcji, w dziale poświęconym zjawiskom paranormalnym. Dziennikarz toczy w miejscu zatrudnienia ciągłe batalie z szefem i ponadto jest nieufnie traktowany przez kolegów po fachu z powodu pewnych niedomówień dotyczących jego przeszłości, co owocuje planem wypowiedzenia umowy o pracę. Od odejścia z redakcji wstrzymuje go jednak nowe, intrygujące zlecenie- mail od tajemniczego Krzysztofa Piaseckiego. Uchmann postanawia wyjechać ze stolicy do Guciowa- niewielkiej miejscowości w Roztoczu- i spotkać się z proszącym o pomoc mężczyzną. Na miejscu odkrywa, że w z pozoru sielskiej i uroczej mieścinie coś jest zdecydowanie nie tak... Brutalne wydarzenia, które zaczną rozgrywać się w Guciowie wydają się mieć związek z miejscową legendą o wiosce mającej mieścić się ponoć w odwiedzanej masowo przez turystów urokliwej Słonecznej Dolinie, która zniknęła, wyparowała wraz ze swymi mieszkańcami z powierzchni ziemi...
Przy czytaniu "Słonecznej Doliny" otwierającej cykl powieści grozy o tytule "Czarny Wygon" najpierw zwraca się baczną uwagę na ciekawe wydanie książki, które nie jest bynajmniej przypadkowe, lecz ma ścisły związek z jej fabułą. I tak oto osobnik się z nią zaznajamiający (na przykład Nada) próbuje rozgryźć, dlaczego tylko niektóre strony powieści ozdobione zostały motywem mgły. Czyżby zaniedbanie Wydawcy? Oszczędność tuszu i czasu z jego strony? Nie, nie Moi Drodzy- toż to zabieg celowy, dzielący książkę na swego rodzaju części! Ta nazwijmy to pierwsza, składająca się z pozbawionych zdobień, najnormalniejszych pod słońcem stron przedstawia nam wydarzenia z perspektywy samego Uchmanna i przerywana jest tą drugą (upiększoną chmurkami, czy czymś w tym stylu dla gwoli ścisłości). Po co? Dlaczego? Na razie zdradzę tylko, że ta nie typowa szata graficzna i kompozycja powieści ma związek z pomysłem pana Dardy. Pomysłem intrygującym dodajmy, nietuzinkowym, sprawiającym, że od książki trudno się oderwać. Konceptem, z którego powstać mogła trzymająca w napięciu, przyprawiająca o dreszcze i ciarki powieść grozy. Tylko, czy taką naprawdę stworzył autor nagradzanego "Domu na wyrębach"?
Darda postanowił udowodnić, że w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy, że opowieści, którymi straszy się dzieci narodziły się z choć w maleńkim stopniu prawdziwych historii. Osią fabuły "Słonecznej Doliny" jest właśnie zapomniana przez wielu mieszkańców Guciowa (tego z wyobraźni autora oczywiście) legenda o Starzyźnie- wiosce, która zniknęła z naszego świata. Wzmianki o niej, które słyszy Uchmann intrygują i czytelnika- coraz bardziej ciekawi go jej wątek,chciałby poznać ją w całości. Ku jego zdumieniu będzie mógł on opowieści o znikającej miejscowości po prostu dotknąć- na kartach ozdobionych motywem chmur wkroczy do przeklętej Starzyzny, w której czas stanął w miejscu i pozna jej mieszkańców. Muszę przyznać, że i ja z rosnącym niepokojem zwiedzałam tę wioskę- jej opis zaserwowany nam przez pana Dardę dał popis mojej wyobraźni i sprawił, że obraz wiejskich domów osnutych mgłą, których okna rozświetlają burą i nieprzeniknioną ciemność, gdzie czyhają tajemniczy Oni utkwił głęboko w mojej głowie i pamięci, a dziwaczne i co najmniej podejrzane zachowanie osób ją zamieszkujących zaaferowało mnie przeogromnie. Pod wrażeniem świeżego pomysłu autora, który zmierzał do przestraszenia mnie w jakimś tam stopniu, byłam wielkim, ale w pewnym momencie udał się on w kierunku mnie osobiście rozczarowującym. Rozwiązania niektórych wydarzeń i tajemnic trącić zaczęły jakąś banalnością i kiczowatością (Melonie wybacz mi... ;p)- autor przedobrzył i przegiął z dawką "straszności", która zastosowana z umiarem mogła przyprawić czytelnika o dreszcze, a tak wywołała jedynie ponury uśmiech rozbawienia zaprawionego irytacją na jego twarzy (czytaj w przypadku Nady). Przyczepić muszę się także do kreacji bohaterów- ja wiem i rozumiem, że w powieści grozy nie chodzi o wnikliwą analizę psychologiczną postaci i bez sensu jest się jej w tym gatunku doszukiwać, ale jednak...Jednak protagoniści obdarci z cech wyróżniających ich spośród innych tracą na tym wiele, gdyż nie przykuwają uwagi czytelnika, zaś ich losy nie emocjonują i interesują go tak bardzo...
Pan Darda ma jednak jeszcze u mnie szanse- sylwetki niektórych bohaterów (na przykład Witka, Adama, czy Rafała) zarysowane zostały w taki sposób, że ich szkice rozwinąć się mogą w coś naprawdę dobrego. Autor ma także szerokie pole do popisu w rozwiązaniu tajemnicy przeklętej Starzyzny- liczę na emocjonujące i wbijające w fotel rozstrzygnięcie tej sprawy w kontynuacji "Słonecznej Doliny", mając nadzieję, że dalsze przygody bohaterów wywołają we mnie więcej emocji, ekscytacji...i strachu. Biorąc pod uwagę dotychczasowe, mimo wszystko dobre pomysły pana Dardy jest na to jakaś szansa. -4/6
Nigdy nie słyszałam o tej książce... i w sumie tego nie żałuję. Za mało zachęcająca recenzja, abym chciala się z nią zapoznać:)
OdpowiedzUsuńJa uważam, że jeśli ktoś lubuje się w powieściach grozy to powinien chociaż sprawdzić, jak ona wychodzi polskim autorom i sięgnąć po książki pana Dardy-i bynajmniej nie chciałam takich osób zniechęcać do "Czarnego Wygonu" (zwłaszcza, że znawczynią tego gatunku nie jestem- tak naprawdę sięgam po niego bardzo rzadko). :) Jeśli nie przepadasz za horrorami i powieściami grozy, bądź sięgasz po nie raz na ruski rok, jak ja, to nie czytając "Słonecznej Doliny" nic Cię właściwie nie omija. :)
UsuńHmmm polska pozycja - rzadko sięgam po ksiazki naszych rodaków, ale tutaj jest hcyba coś, co mnie przyciąga..
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto samemu przetestować książkę pana Dardy i zobaczyć, jak w powieściach grozy wypadają polscy pisarze. :) Pomysł autora "Słonecznej Doliny" jest akurat bardzo ciekawy i dobry. A co ja Ci będę mówić- Ty przecież lepiej, niż ja znasz się na tym gatunku, więc jak sięgniesz po jego powieść to sama ocenisz. :D
UsuńTytuł posta mnie bardzo zaciekawił. Ale nie jestem pewna, czy książka jest dla mnie. Po prostu nie bardzo lubię powieści grozy :P
OdpowiedzUsuńRozumiem. :) I ja nie jestem specjalistką w powieściach grozy- do tej pory przeczytałam może...2. xD Ale przekonuję się coraz bardziej do tego gatunku- wychodzi na to, że lubię czasami się bać. :D
UsuńI nawet w takim swojsko brzmiącym Guciowie może dojść do przerażających zdarzeń ;D Powiem szczerze, że najbardziej mnie zaciekawił ten zabieg ze stylizowaniem kartek, nurtuje mnie jakie to może mieć znaczenie w tej powieści :)
OdpowiedzUsuńTaka niepozorna i nieszkodliwa nazwa miejscowości nie? A tu okazuje się, że ma ona swoją mroczną stronę. :) Jeśli gdzieś natrafisz na "Słoneczną Dolinę" to spróbuj- nie tylko dla stylizowanych kartek. :D Myślę, że mogłoby Ci się coś w niej spodobać. :)
UsuńKsiążka już za mną i akurat dla mnie była to ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Myśli skrzętnie ukryte...
To cieszę się bardzo. :) Ja nie skreślam, bynajmniej tej serii, mimo wad, które w jakiś tam sposób mnie raziły i już poluję na tom 2. :)
UsuńPowieść grozy przeczytam zawsze chętnie :)
OdpowiedzUsuńCzyli lubisz ten gatunek. :) W takim razie koniecznie sięgnij po powieści pana Dardy, by samej wyrobić sobie o nich opinię. :)
UsuńNie czytałam jeszcze powieści grozy, ale w każdej książce, nie ważne jaki to gatunek nijakość bohaterów mnie irytuję. Sądzę, że właśnie z tego powodu będę ją omijać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Rozumiem. No akurat bohaterowie nie mają swoich twarzy- tzn. brakuje im czegoś oryginalnego- jednak sama historia przedstawiona na kartach pierwszej części "Czarnego Wygonu" jest ciekawa. Ja ani nie namawiam, ani nie odradzam. :p
UsuńRaczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ładny blog :))
weronine-library.blogspot.com
Rozumiem. :)
UsuńCieszę się bardzo, że komuś się tutaj u mnie podoba- zapraszam częściej! :3