wtorek, 5 marca 2013

Szesnaście księżyców, szesnaście lat...




" Szesnaście księżyców, szesnaście lat
  Szesnaście razy trwoga ma trwa
Szesnaście razy rozpacz się śni
   Spadam, spadam przez wszystkie te dni... "*


Ethan mieszka w Gatlin, niewielkim miasteczku w Karolinie Południowej gdzie wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą. W mieścinie która zatrzymała się w czasie i  w miejscu, a  ostatnim wielkim wydarzeniem, które w niej zaszło była wojna secesyjna. To właśnie nią wciąż żyją jej mieszkańcy, co roku odgrywając bitwę  między Południem a Północą. Ludzie egzystujący w mieście "bez przyszłości" nie lubią zmian. I ciężko zaakceptować im nieznane twarze...
Gdy do starej, zaniedbanej rezydencji  na wzgórzu, zamieszkiwanej przez dziwacznego, stroniącego od towarzystwa Macona Melchizedeka Ravenwooda, który od lat nie bywa w mieście wprowadza się jego szesnastoletnia siostrzenica Lena Duchannes Gatlin huczy od plotek i pytań. Dlaczego? Po co ? Skąd? Nurtuje, intryguje to także Ethana. Zwłaszcza, że Lena okazuje się być dziewczyną, która od jakiegoś czasu pojawia się w jego niepokojących snach. Którą za każdym razem w marach sennych traci...

Debiutancką książkę duetu Garcia& Stohl miałam w planie od dobrych dwóch lat, jednak od jej lektury stale mnie coś odciągało. Dopiero szum wokół ekranizacji " Pięknych Istot " stał się swego rodzaju impulsem, który nakłonił mnie, zmusił do ich przeczytania. Oglądając trailer pomyślałam sobie : " Nie! Nie może być żebym najpierw obejrzała film na podstawie książki, a dopiero później zabrała się za powieść! Muszę zdobyć pierwszy tom Kronik Obdarzonych, a dopiero potem zobaczy się co z ekranizacją!" Jak postanowiłam tak zrobiłam. Zadowolona przyniosłam książkę od K. ( dziękuję Ci ) , pozachwycałam się okładką ( nie wiem jak Wam, ale mi ona się straszliwie podoba- jest zarazem minimalistyczna i wyrazista ), otworzyłam twór wspomnianych wyżej pań i ... nie wiem jak, gdzie, kiedy wpadłam w świat Obdarzonych jak śliwka w kompot. Albo jak spragniona magii marzycielka w dziwaczną, niepokojącą rzeczywistość?

Być może " Piękne Istoty" po prostu trafiły do mnie w odpowiednim momencie. W czasie kiedy rozpaczliwie potrzebowałam oderwania się od rutyny i monotonii, kiedy chciałam pożyć życiem i problemami  istniejących tylko w wyobraźni czytelnika bohaterów ( a mają oni ich co niemiara - zdaje się, że jakaś klątwa się im napatoczyła). Nie można wykluczyć, że gdybym sięgnęła po tę książkę w innym czasie, w innych okolicznościach nie oczarowałaby mnie tak bardzo. Może wręcz przeciwnie znudziłaby mnie, zirytowała. Ale takie gdybanie nie ma większego sensu - liczy się to co jest. A są niewątpliwie pozytywne wrażenia po lekturze.

" Piękne Istoty " osnute są mgiełką dziwności i niesamowitości, nasycone atmosferą posępności i  niepewności, nastrojem niepokoju, który udziela się także czytelnikowi. Samo Gatlin w którym rozgrywają się wydarzenia nie daje odbiorcy spokoju, nurtuje go i nęka. To z pozoru miasteczko jakich wiele, leżące gdzieś hen na południu Stanów, zamieszkiwane od pokoleń przez te same rodziny i rody, rzadko przez kogokolwiek opuszczane, leżące z dala od wszystkich i wszystkiego,  miejsce w którym rodzi się i umiera. I w tym właśnie Gatlin, gdzie każdy zdaje się wiedzieć o pozostałych mieszkańcach absolutnie wszystko istnieją tajemnice i opowieści o których się nie mówi, które nie powinny ujrzeć światła dziennego- ponure i mroczne.  Podobnie jest z bohaterami - niemal każdy z nich skrywa jakiś posępny sekret, walczy z demonami przeszłości. W " Pięknych Istotach "  trudno odnaleźć postaci do końca złe albo dobre - w każdym z nich drzemią oba te pierwiastki, ich dusze nie są ani czarne jak węgiel, ani białe niczym świeży śnieg, mają różne odcienie szarości. I to właśnie jest najlepsze w ich kreacji.

Na pierwszy plan spośród wszystkich protagonistów wysuwa się zdecydowanie dziwaczna, dość niecodzienna rodzinka Leny- każdy jej członek posiada pewne magiczne moce. Autorki umieszczają w swej powieści postaci fantastyczne zarówno te pojawiające się w literaturze i kulturze od lat jak na przykład sybille i iluzjonistów, oraz te wcześniej niespotkane - palimpsesty i kataliksty. Jeśli chcecie dowiedzieć się jakimi zdolnościami one dysponują musicie oczywiście sięgnąć po " Piękne Istoty ".

"- Nie ma takiego słowa, które opisałoby wszystkich członków mojej rodziny. A ty umiesz jednym słowem opisać całą swoją rodzinę? 
- Jasne. Pomyleńcy.
- (...) My jesteśmy Obdarzeni. To najszersza i najbardziej pojemna definicja."**

Całą historię poznajemy z perspektywy szesnastoletniego Ethana, zamieszkującego Gatlin od urodzenia. Chłopak za wszelką cenę pragnie wyrwać się z tego miejsca, uciec od dominujących w nim przesądów i schematów. Wszystko zmienia się jednak wraz z przybyciem Leny - dziewczyny z którą najpierw połączyły go sny, a później dosyć osobliwa więź. Oczywiście uczucie między tymi dwojga nie mogło się nie narodzić, ale na szczęście rozwija się w całkiem naturalny sposób- powolutku, na przestrzeni kilku miesięcy.  Nie zabraknie mu co prawda słodkości, a nawet lekkiej infantylności, ale są one w dawce, którą można jeszcze znieść - zwłaszcza że jesteśmy świadkami emocji, rozterek i wątpliwości Ethana, nadających tej relacji jakąś wiarygodność.

Autorki umiejętnie wplatają do książki wątki historyczne - aluzje do wojny secesyjnej. Wraz z Ethanem i Leną możemy przenieść się do czasów, które minęły, dotknąć przeszłości.
Odniesienia do dziejów Ameryki i ludowych wierzeń, osobliwi bohaterowie, oraz psychodeliczne, ale i niepozbawione swoistego uroku miasteczko Gatlin tworzą niepowtarzalny klimat powieści. I to chyba właśnie ta aura lekkiej grozy, niepokoju, szaleństwa tak bardzo mnie urzekła i wynagrodziła wszelkie niedociągnięcia, oraz wady. Ocena  jest po tych moich wywodach czystą formalnością : 5/6.



Na koniec utwór, który przez zwiastun ekranizacji " Pięknych Istot " nierozerwalnie będzie mi się kojarzył z powieścią Garcii i Stohl.






* cytat pochodzi ze strony 12.
** cytat pochodzi ze str 139.

19 komentarzy:

  1. nudnawe były Piekne istosty, nawet nie dokończyłam książki... A szkoda, bo fajnie się zapowiadało. Ale film z chęcią obejrzę :D Uwielbiam Florence and The Machine, Seven Devils to jedna z moich ulubionych piosenek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie w " Pięknych Istotach " akcja nie gna w zastraszającym tempie, nie pędzi na łeb i na szyję, co może niektórych nudzić. Mi to wolne tempo rozwoju wydarzeń akurat przypadło do gustu - mogłam się bardziej wgryźć, wczuć w fabułę książki. :) Każdy ma jednak inne gusta. :)
      Florence & The Machine też bardzo lubię, a Seven Devils uwielbiam - ma niesamowity klimat. :)

      Usuń
  2. Czytałam ją już dość dawno temu, ale bardzo mi się wtedy podobała i nadal czuję tę magię, jak sobie o niej przypomnę. Florence też bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mają w sobie " Piękne Istoty " tę magię, mają. :) Jestem bardzo ciekawa drugiego tomu - czytałam twoją recenzję " Istot Ciemności " i teraz po prostu muszę po nie sięgnąć jak najszybciej. :P

      Usuń
  3. Zamówiłem sobie już ją w bibliotece, choć co ciekawe, do jej przeczytania "zachęciła" mnie właśnie... piosenka Florence, użyta w zwiastunie filmu ;D Jeśli książka też ma taki klimacik, to już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się z powodu zwiastuna " Seven Devils " przewijało przez głowę podczas lektury
      " Pięknych Istot ". Powiem tyle - pasuje ten utwór do powieści Stohl & Garcii. :)
      Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. :)

      Usuń
  4. Ja również mam taką zasadę - najpierw książka, a potem ekranizacja ;) Szczerze mówiąc to myślałam, że jeżeli w "Pięknych istotach" wystąpi narracja pierwszoosobowa to będziemy poznawać wszystko z punktu widzenia Leny - nie mam pojęcia skąd w mojej głowie pojawiło się takie przekonanie :p Cieszę się, że główni bohaterowie nie zakochują się w sobie "tak od razu" jak to bywało w wielu młodzieżowych książkach fantasty - szaleńcza miłość od pierwszego wejrzenia i takie tam :p Bardzo ciekawa recenzja zachęcająca do przeczytania dzieła, które zapowiada się naprawdę interesująco ;) Pozdrawiam serdecznie i jeżeli będziesz mieć chwilę czasu to może zechciałabyś zajrzeć do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy usłyszałam o " Pięknych Istotach " po raz pierwszy, przeczytałam ich opis ( było to już kawał czasu temu ) też mnie zaskoczyła ta narracja z punktu widzenia chłopaka - była wtedy czymś rzadko spotykanym w tego typu literaturze. Ethan jest na szczęście całkiem "dobrym" obserwatorem, zdarzyło mu się co prawda momentami mnie zirytować, ale dobrze czyta się o jego emocjach i spostrzeżeniach. I co najważniejsze brak w jego narracji tak charakterystycznego dla nastoletnich bohaterek tego lekkiego użalania się nad sobą. :)

      No i bardzo się cieszę, że moja recenzja wzbudziła Twoją ciekawość i zachęciła do lektury. :)

      Usuń
  5. Ostatnio nasłuchałam się o tej serii nie samych negatywów więc...Na razie podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " Piekne Istoty " są taka książką, którą albo się lubi, albo nienawidzi. Ja znalazłam się w grupie...hmmm...powiedzmy fanów. :)

      Usuń
  6. Powoli przekonuję się do tej serii:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Przekonuj się, przekonuj. :P Może i Tobie spodobają się " Piękne Istoty " tak jak i mnie, a może wręcz przeciwnie... Nic nie wiadomo- musisz sprawdzić. :D

      Usuń
  7. Nie lubię tej książki, a piosenkę uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gusta są jednak różne. :D Ale przynajmniej obie lubimy "Seven Devils". ;)

      Usuń
  8. Właśnie zaczęłam czytać książkę i zapowiada się całkiem nieźle;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie. :D Mam nadzieję, że reszta książki też Ci się spodoba. Jak dla mnie im dalej tym lepiej w przypadku tej powieści. ;)

      Usuń
  9. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja, śmiało mogę powiedzieć, że ja sama tak tego nie potrafiłam ująć. ;)
    A ten utwór, podobnie jak Tobie będzie już zawsze mi przypominał historię Ethana i Leny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się recenzja podoba. :) Nawet nie wiesz jaką radochę sprawiły mi Twoje słowa. :)

      Usuń
  10. Szesnaście księżyców, szesnaście lat
    Szesnaście razy trwoga ma trwa
    Szesnaście razy rozpacz się śni Spadam,
    spadam przez wszystkie te dni...

    Szesnaście księżyców, szesnaście lat
    Huk pioruna w uszach trwa
    Szesnaście mil nim zbliży się
    Szesnastu szuka i przed tym drży...

    Szesnaście księżyców, szesnaście lat
    Szesnaście razy trwogę mą śnisz
    Szesnastu spróbuje oznaczyć strefy
    Szesnaście krzyków, lecz jeden brzmi.

    Szesnaście księżyców, szesnaście lat
    Księżyc naznacza, godzina tuż-tuż
    Na stronach się Ciemność przejaśnia
    Moc zaklina, co ogień wziął już...

    Szesnasty księżyc, szesnasty rok
    Nadszedł już dzień, przed którym drżysz
    Naznacz już siebie lub siebie daj
    Przelewaj krew, wylewaj łzy
    Księżyc lub Słońce —niszcz albo czcij.

    Siedemnaście księżyców, siedemnaście lat
    Ciemność lub Światło ogarnia świat
    Złoto dla tak i zieleń dla nie
    Siedemnasty rok już zaczął się.

    A czwartej części jak nie było, tak nie ma ;-;

    OdpowiedzUsuń