poniedziałek, 29 czerwca 2015

Sherlockista; Graham Moore



Harold White od czternastego roku życia jest wielkim miłośnikiem Sherlocka Holmesa- nowele i powieści sir Arthura Conan Doyle'a traktujące o detektywie z Baker Street 221B zna niemal na pamięć, a cytatami z nich sypie jak z rękawa- i właśnie spełnia się jedno z jego największych marzeń. Po latach starań staje się członkiem Chłopców z Baker Street- elitarnej i najważniejszej światowej organizacji zajmującej się badaniami na temat Sherlocka Holmesa. Przyjęcie Harolda do grona sherlockistów odbywa się w bardzo ważnym momencie dla tego klubu- w hotelu Alonquin przy 44 Ulicy, gdzie spotykają się Chłopcy z Baker Street, swoje wystąpienie ma mieć Alex Cale, uważany za najznamienitszą postać wśród sherlockistów, któremu udało się odnaleźć zaginiony przed laty dziennik Arthura Conan Doyle'a, obejmującego wpisy od października do grudnia 1900 roku. Tajemnica notatnika pisarza, który zdaniem członków klubu odkrywać ma zagadkę Wielkiej Luki - powodu, dla którego Doyle przywrócił do życia Sherlocka Holmesa w 1901 roku, po tym jak uśmiercił go w odmętach wodospadu Reichenbach w roku 1893- nie prędko ujrzy jednak światło dzienne, bo Alex Cale nie dociera na odczyt, a po jakimś czasie zostaje znaleziony martwy. Harold, który udał się na poszukiwania spóźniającego się na ważne wystąpienie mężczyzny i znalazł jego ciało, zamierza rozwiązać zagadkę jego śmierci i znaleźć skradziony znów dziennik Doyle'a. Czy mężczyźnie, który z detektywistycznymi łamigłówkami miał do czynienia tylko na kartkach powieści może się to udać?

"To właśnie robią pisarze, prawda? Nazywają to, co wymaga nazwania, przywołują, to co było niedopowiedziane."

Powieść Grahama Moore'a zdaje się potwierdzać opinię, że najciekawsze historie pisze samo życie. Za inspirację do napisania "Sherlockisty" posłużyły, bowiem pisarzowi autentyczne zdarzenia do dzisiaj dające pole do popisu wyobraźni, ze względu na tkwiącą w nich nierozwiązaną i niepokojącą tajemnicę. I tak faktem jest, że w roku 1930, wraz ze śmiercią sir Arthura Conan Doyle'a znika jego osobisty dziennik zawierający wpisy z trzech ostatnich miesięcy 1900 r., w których być może pisarz wyjaśnia, dlaczegóż to, zdecydował się przywrócić do życia znienawidzonego przez siebie Sherlocka Holmesa i powrócić do pisania powieści detektywistycznych, z jakimi zdawał się zrywać na dobre, by rozwijać swą karierę pisarską w innych gatunkach literackich. Moore oparł także snutą przez siebie historię na nierozwiązanej do dzisiaj śmierci znawcy Holmesa, niejakiego Richarda Lancelyna Greena, którego znalezionego uduszonego w jego mieszkaniu, w roku 2004, kiedy to ogłosił, iż odnalazł zaginiony notatnik Doyle'a- przeczytać o tym możemy w nocie od autora zamieszonej na samym początku książki, w jakiej pisarz wyjaśnia, co możemy przyjąć za prawdę, a co za fikcję. "Sherlockista" powstał więc z niewiadomych i sam jest jedną wielką niedającą spokoju zagadką, sprawiającą, że w głowie czytelnika roi się od pytań. Na część z nich autor udziela odpowiedzi- przecież w każdym dobrym kryminale tajemnica zbrodni musi być w końcu rozwiązana, bo tego oczekuje czytelnik- jednak niektóre zapytania, zwłaszcza te dotyczące zdarzeń autentycznych, już na zawsze pozostaną tajemnicą rozbudzającą wyobraźnię ludzi.

" Czy tak się czują jego czytelnicy? Zagubieni w środku opowiadania? Bez bladego pojęcia, dokąd zmierzają? (...) Jakże, więc muszą mu ufać, skoro zgadzają się na tę irytującą dezorientację, mając nadzieję, ze poprowadzi ich ku zadowalającemu zakończeniu. A gdyby na ostatniej stronie nie było rozwiązania? Albo nie miałoby ono większego sensu? To czytelnicy ponoszą ryzyko. Ofiarowują autorowi swój czas i pieniądze. A co autor daje im w zamian? Będę się wami opiekował, chciał im powiedzieć.  Wiem, że teraz wydaje się to niemożliwe, ale to się uda. Nie widzicie, dokąd idę, ale ja tak, i w końcu będziecie zachwyceni. Zaufajcie mi."

"Sherlockista" to pełnokrwisty kryminał, który zawiera nie jedną zagadkę detektywistyczną, lecz dwie. Dwie sprawy morderstw, które są równie fascynujące dla miłośników tego typu tajemnic i równie trudne, wręcz niemożliwe do rozwiązania przez czytelnika. To właśnie pragnienie rozszyfrowania tych niewiadomych sprawia, że odbiorca wprost nie może się oderwać od powieści, szukając odpowiedzi na pytania, jakie go dręczą. Przyczynia się do tego także fascynująca akcja rozgrywająca się dwutorowo- zapoznajemy się z rozdziałami, które naprzemiennie dotyczą czasów współczesnych, gdzie toczy się historia Harolda próbującego odnaleźć zaginiony dziennik i czasów XX wieku, gdzie śledzimy losy samego sir Arthura Conan Doyle'a, poczynając od wspomnianego już wcześniej grudnia roku 1893, kiedy to magazyn "Strand" opublikował "Ostatnią zagadkę", a kończąc na okresie, który tak bardzo chcieli poznać sherlockiści, odnajdując przepadły notatnik. Ta część powieści obfituje w przeróżne biograficzne smaczki z życia twórcy Sherlocka Holmesa- wzmianki o aspiracjach politycznych pisarza, jego życiu uczuciowym, przyjaźni z niedocenianym i zapomnianym wówczas Bramem Stokerem, pomocy Scotland Yardowi w rozwiązaniu pewnych spraw kryminalnych, wkradającym się do jego umysłu lęku przed byciem autorem zapomnianym przez przyszłe pokolenia, którego sława ustępuje przed rozgłosem stworzonej przez siebie postaci detektywa, jaki zaowocował zaprzestaniem pisania kolejnych powieści i nowel o Holmesie. Oczywiście prawda o życiu Doyle'a miesza się tutaj z wykreowaną przez Grahama Moore'a fikcją, tworząc jednak obraz pisarza na tyle intrygujący i fascynujący, by chcieć poznać jego osobę dokładniej, sięgając po jakąś rasową powieść biograficzną jemu poświęconą. To właśnie rozbudzanie apetytu na pogłębienie wiedzy w jakieś dziedzinie cenię sobie w książkach i być może dlatego odbieram "Sherlockistę" tak pozytywnie. Debiut Grahama Moore'a to istna gratka dla sherlockomaniaków i miłośników pióra sir Conan Doyle'a, któremu, mam wrażenie, powieść ta napisana została niejako w hołdzie i pozycja obowiązkowa dla osób lubujących się w kryminałach i fascynujących historiach, o których trudno zapomnieć. Gorąco polecam. 5/6

"Za sto lat ja nie będę nikogo obchodził. Ani ty. Ani Oskar (...). Nie, ludzie będą pamiętać opowiadania. Będą pamiętać Sherlocka Holmesa. I Watsona. I Doriana Graya."


9 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na oku, uwielbiam Sherlocka Holmesa, więc klimaty jak najbardziej moje. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie nie uwierzysz, ale w wakacje planowałam zrobić sobie tydzień z Sherlockiem Holmesem, zebrać książki sir Doyle'a, potem ponownie obejrzeć serial i filmy, a następnie przeczytać dodatkowe książki, które w jakiś sposób nawiązują do znanego detektywa. Teraz dałaś mi kolejny świetny punkt do mojego planu. ;)
    Dwie sprawy kryminalne zapowiadają się niezwykle ciekawie. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze książek Doyle'a, choć mam w planach nadrobić te haniebne zaległości, ale już teraz jestem zaintrygowana tą książką. Nawet jeśli nie przeczytam wkrótce powieści o Holmesie, to tą będę mieć na uwadze nawet bardziej. Nie miałam pojęcia na przykład, że Doyle przyjaźnił się ze Stockerem! To dopiero mnie zaintrygowało. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiedziałam o tej przyjaźni Stokera z Doylem. ;) I w ogóle tak jakoś po lekturze "Sherlockisty" i spotkania na jego kartach Stokera ma ochotę na "Draculę". ;) W "Sherlockiście" były fragmenty tej powieści, przytoczone na początku kilku rozdziałów i baaardzo mnie one zaintrygowały. Także muszę teraz tę klasykę o krwiopijcach zdobyć- i to koniecznie w takim wydaniu jakie widziałam u Ciebie w czerwcowym podsumowaniu, bo ono mi się najbardziej podoba. :)

      Usuń
  4. Wpadłam na bloga do Ciebie szukając odpowiedzi, ale na szczęście tylko źle przeczytałam treść Twojego komentarza u mnie(sądziłam, że przegapiłam u Ciebie). Odpowiem u Ciebie, pewnie Tb też będzie łatwiej.
    Miałam okazję czytać kilka odpowiadać zebranych w zbiorze "Przygody Sherlocka Holmesa", ale teraz marzy mi sie zakup zbiorczego wydania(tego trzytomowego) i jego lektura. ;) Wspomaniane przez Ciebie tytuły muszę poznać, to klasyki. Oglądając serial, a dziś nawet trailer świątecznego odcinka serialu "Sherlock" nabrałam na to ogromnej ochoty.
    Cieszę się, że polecasz ten tytuł już jest na liście do przeczytania. ;) Takie dwutorowe historie zawsze mnie intrygują. Uwielbiam kryminały. Czytujesz te Christie?
    Cieszę się, gdy czytelnicy się rozpisują. Wpadaj częściej. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie czytałam bodajże dwie powieści Christie- bardzo podobało mi się, na przykład "I nie było już nikogo". :) Na półce mam "Morderstwo w Orient Expressie" i pożyczoną "Śmierć na Nilu", także te dwa tytuły pójdą na pierwszy ogień. Kuzynka mi polecała bardzo też "Tajemnicę Bladego Konia". Czytałaś ją może?

      Usuń
    2. Nie, ten ostatni tytuł jeszcze nie, ale Christie napisała tyle książek, a ja przeczytałam zaledwie 20 jej kryminałów. "I nie było już nikogo" to mój ukochany kryminał, nawet pisałam własną książkę na niej opartą, przerwałam jednak po kilku rozdziałach. :) Pomysł jednak niesamowity, genialny, zachwycający. Żałuję, że wciąż siedzi mi w głowie, bo bym znów się zapoznała. :) "Morderstwo w Orient Expresie" to też jeden z najlepszych moim zdaniem. ;) Mi spodobało się jeszcze "Morderstwo w Boże narodzenie", czy "A.B.C." :) Jak się wciągniesz nie ma przebacz. :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Właśnie mam w planach "A.B C", bo mnie fabuła zaintrygowała- morderca zabijający w porządku alfabatycznym, to brzmi niepokojąco. W ogóle Chtistie miała zadzwiające pomysły na intrygi kryminalne- w "I nie było już nikogo" pomysł, żeby zabijać zgodnie z dziecięcą (i nieco makabryczną) wyliczanka przeprawił mnie o gęsią skórkę. W ogóle życie samej Christie przypominało trochę tworzone przez nią historie- czytałam kiedyś artykuł na ten temat i w jej życiu było kilka zagadek i niewiadomych na podstawie, których można by napisać kryminał.
      Czemu przerwałaś pisanie? Wena się wyczerpała? Ja lata, lata temu, szczeniakiem jeszcze będąc, pisałam do szuflady powieść o smokach. :p Dzisiaj czytając te wypociny jestem zażenowana, ale jednocześnie cały czas ten pomysł gdzieś w mojej głowie tkwi. Kto wie, może kiedyś wydam jeszcze książkę fantasy? Na emeryturze na przykład? XD Moi znajomi i rodzinka twierdzą, że powinna pisać, skoro tyle czytam. Ale tworzenie zupełnie nowych historii a poznawanie tych stworzonych przez innych to zupełnie inną sprawą. ;)

      Usuń