poniedziałek, 20 lipca 2015

"Czas, żeby zrobiło się naprawdę ciężko."


Pełen zagrożeń i okropieństw Labirynt, gdzie przez tajemniczy DRESZCZ wysłani zostali chłopcy w różnym wieku nie stanowił końca, jakiego pragnęli Streferzy- to dopiero początek Prób, które muszą przejść. A teraz nadszedł czas na ich Fazę Drugą- jeszcze trudniejszą, jeszcze bardziej niebezpieczną. Dwa tygodnie i ani dnia, czy sekundy dłużej, by pieszo przebyć 160 kilometrów najeżonych różnorakimi pułapkami oraz potwornościami w arcytrudnych atmosferycznych warunkach i dotrzeć do bliżej niesprecyzowanej bezpiecznej przystani. 1...2...3...czas zacząć Próby Ognia!

"Fałszywa nadzieja- odparła- Cóż, przypuszczam, że to lepsze niż brak nadziei."
James Dasher przygotował dla czytelników kolejną niezapomnianą przygodę- i tym razem zabiera nas w zupełnie nam wcześniej nieznane, a przez to i niebywale fascynujące miejsce. W pierwszej części trylogii jego pióra był to Labirynt bez wyjścia, z przesuwającymi się ścianami i ścieżkami, w których czaili się przerażający Bóldożercy, w "Próbach Ognia" natomiast, wraz ze Streferami wychodzimy w końcu na świat zewnętrzny, który daleki jest jednakże od znanej nam rzeczywistości. Odtąd przyjdzie nam uczestniczyć w krajobrazie zniszczenia i oczyma wyobraźni oglądać katastroficzną wizję naszej planety. Wraz z bohaterami znajdziemy się w świecie na krawędzi zagłady, ogarniętym tajemniczą Pożogą. W poznawaniu tej zupełnie nowej rzeczywistości jesteśmy na tej samej pozycji co Streferzy- tak jak i oni nie wiemy czego można się w niej spodziewać. To jedna wielka enigma- i dla nich i dla nas. Przerażająca, ale i fascynująca zarazem, dlatego chcielibyśmy dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Ale na pewno nie pragnęlibyśmy w niej żyć- tego jestem stuprocentowo pewna. Obrazy świata z wyobraźni Dashnera ogląda się z prawdziwym niepokojem i ciężko o nich zapomnieć- bo tyle w nim zniszczenia i szaleństwa.

"Jeśli mogę wam coś dzisiaj doradzić, to żebyście nigdy, przenigdy nie wierzyli własnym oczom".
Jeśli miałabym określić książkę Dashnera jakimś znakiem graficznym albo symbolem byłby to gigantyczny znak zapytania, bo dokładnie to pozostawia po sobie lektura "Prób Ognia". W trakcie czytania powieści, jak i po przewróceniu jej ostatniej strony po głowie boleśnie tłuką się dziesiątki pytań, na które nie prędko otrzymamy odpowiedzi- Dashner wodzi nas za nos niczym DRESZCZ Streferów, wprowadza zamęt, miesza w umysłach, zasiewa wątpliwości i sprawia, że już sami nie wiemy co jest prawdą a co nie. I też z powodu tych pytań, na które odpowiada jedynie echo, tak wysoko stawiamy poprzeczkę każdej kolejnej części trylogii "Więzień Labiryntu"- tak było po niezwykle emocjonującej i szokującej lekturze tomu pierwszego, którego finał pozostawił mnie w zdumieniu i głodzie na więcej, zarówno przy pierwszym jak i powtórnym spotkaniu oraz po przeczytaniu drugiego tomu. Tyle, że w przypadku "Prób Ognia" pan Dashner potknął się przy przeskakiwaniu progu moich oczekiwań. O ile pod względem tworzenia niepowtarzalnego klimatu i nieprzewidywalności mnie nie zawiódł, to rozwój akcji i wydarzeń nie do końca mnie usatysfakcjonował- zabrakło mi w nim jakiegoś celu i sensu, a do głowy przyszła mi myśl, że autor sam pogubił się w swojej historii tak jak jego bohaterowie i czytelnicy. Mam nadzieję jednak, że "Lek na śmierć" rozwieje te moje zarzuty i wbije mnie w fotel podobnie jak to uczynił "Więzień Labiryntu". 4/6






21 komentarzy:

  1. Koleżanka bardzo mi polecała "Więźnia labiryntu" i mam zamiar tę książkę przeczytać, potem drugi tom, podobnie jak trzeci. Jak już zacznę czytać jakąś serię to najczęściej staram się ją dokończyć. :)
    Szkoda, że autor się trochę pogubił, ale może to specjalny zabieg? Może wszystko się wyjaśni w trzecim tomie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję. że faktycznie się wyjaśni, bo jakoś mi średnio pasowało co Dashner w pewnym momencie wymyślił. Jeśli to logicznie wytłumaczy to będę mu zwracać honor. :p Także muszę jak najszybciej przeczytać finalny tom- całe szczęście, że mam go pod ręką. A Tobie polecam jeszcze raz gorąco "Więźnia Labiryntu"- pierwsza część jest p-e-r-f-e-k-c-y-j-n-a! :D

      Usuń
  2. Gdy obejrzałam film pt. "Więzień labiryntu" od razu chciałam biec do księgarni i kupić pierwszą czesć tej trylogii. Niezwykle mnie ta historia wciągneła. Słyszałam, że film bardzo różni się od ksiażki co mnie jeszcze bardziej cieszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Również najpierw skusiłam się na film i z zaciekawieniem oglądałam i czekałam na dalsze losy. Może kiedyś sięgnę również po książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie niestety pierwszy tom ogromnie rozczarował, więc po kontynuację nawet nie sięgałam ;)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam ani pierwszej, ani drugiej części. Obejrzałam jedynie film "Więzień Labiryntu" i niestety nie byłam usatysfakcjonowana. Nie ciągnie mnie do tego typu książek.
    truthofthunder.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze zrozumiałam, że druga część ociupinkę Cię zawiodła? No, może to za duże słowo, ale że była nieco gorsza, niż tom I - "Więzień labiryntu"? Wybacz, że tak pytam, czasem mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem. xD Bo jak dla mnie, część II była absolutnie najlepsza! Pamiętam, jak czytając ją rok temu w wakacje, leżałam na dworze na kocyku na trawce i zastanawiałam, o co tu tak naprawdę chodzi!? ;D Doskonale pamiętam tę sytuację, a także to uczucie zagubienia i oczarowania przez autora tymi tajemnicami. Zaczęłam kwestionować poczynania bohaterów i pewna pani nigdy już nie odzyskała mojego zaufania. ;) A do wydarzeń zastrzeżeń nie miałam. Mnie się tam wszystko strasznie podobało. Ale ja już po prostu lubię takie klimaciki (przetrwanie, otwarta przestrzeń, jakiś cel ;D). Z początku ciężko mi się było przekonać do Brendy, ale koniec końców zaakceptowałam ją. ;) Na moim blogu zamieściłam recenzję tylko "Leku na śmierć" i był to jeden z pierwszych wpisów. Finał trylogii oceniłam wtedy na 9/10, ale teraz wiem, że na tyle nie zasługiwał. ;/ Po czasie stwierdzam, że zawiódł mnie, a tom II był najlepszy. ;) Mam nadzieję, że Ty będziesz sądzić inaczej i że ostatnia książka z serii bardziej Ci się spodoba, że podniesie Twoje mniemanie o całej trylogii. Czekam na recenzję finału! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mnie zawiodły nieco te Próby Ognia. :( Jakoś pierwsza część trylogii Dashnera trzymała mnie w większym napięciu, bardziej pochłaniała niż druga. Czułam się aż zbyt zagubiona w tej fabule- ta cała sprawa SPOILER!!! ze "zdradą" Teresy, ta akcja z Arisem- dla mnie to jak na razie nie miało większego sensu. I co to za wytłumaczenie, że Thomas miał się poczuć zdradzony? :P KONIEC SPOILERA Mam nadzieję, że Dashner jakoś to wyjaśni w 3 cz.- i właśnie z tych powodów miałam wrażenie, że autor sam się pogubił w snutej przez siebie historii. Choć może było ono mylne? Przeczytam "Lek na śmierć" to zobaczę. ;)

      Usuń
  7. Oglądałam ekranizację pierwszego tomu i z chęcią obejrzę również drugiego. Jednak do książek mnie nie ciągnie.
    Spojrzenie EM

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju, jest mi ogromnie przykro, że poczułaś się zawiedziona. :( Mnie osobiście, ta książka zniszczyła emocjonalnie i psychicznie do tego stopnia, że sama wyglądałam jak zombie, po jej przeczytaniu. Patrzyłam na nią chyba z pięć minut po skończeniu. Bez słowa. Chyba bez mrugania. To było... wielkie dla mnie. :) I to zdecydowanie mój ulubiony tom <3
    Niemniej, trzymam kciuki, by finał cię nie zawiódł. ;) Ale uważaj - nie na wszystkie pytania, dostaniesz odpowiedzi. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, fakt, że trzymałaś kciuki naprawdę pomógł- nie zawiodłam się "Lekiem na śmierć"! Chociaż i tak w moich oczach najlepszym tomem był "Więzień labiryntu". ;)

      Usuń
  9. Więźniem byłam oczarowana, tak jak Ty. Miał niesamowity pomysł i po prostu zachwycał oryginalnością. Nie pamiętam dokładnie wrażeń po lekturze, ale czytało się tę powieść równie przyjemnie, choć lekkie zagubienie odczuwałam. Początek był intrygujący, jednak zakończenie już trochę mniej. Mi ten tom podobał się mniej, choć też naprawdę bardzo. Co do wątpliwości, co do ostatniego tomu, nie będę Cię oszukiwać, są pewne braki. Szczególnie w otwartym zakończeniu, z którym wciąż nie mogę się pogodzić. Mimo to uwielbiam Dashnera i cenię jego trylogie naprawdę wysoko. Czekam również na dwie dodatkowe książki, dodatki, podobno mają zostać u nas wydane! :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Lek na śmierć" już za mną i mimo, że faktycznie nie odpowiada na wszystkie pytania a zakończenie jest otwarte, to podobał mi się nawet bardziej niż "Próby ognia". Ale i tak, moim zdaniem, pierwsza część jest najlepsza. I ja słyszałam, że wydawnictwo Papierowy Księżyc ma wydać "The Kill Order", który ma opisywać wydarzenia przed powstaniem DRESZCZ-u- początek Pożogi i rozbłysków Słońca. Jestem strasznie ciekawa tego prequela- na razie jednak jakoś o nim cicho. Mam nadzieję, że pewnego dnia wydawnictwo sobie o nim przypomni. Na razie ostrzę sobie pazurki na inną powieść Dashnera, którą ma wydać Albatros pod koniec września- słyszałaś może o "W sieci umysłów"? Zapowiada się bardzo intrygująco i tak odrobinę wątek hakerstwa i morderstw kojarzy mi się z serialem "Eye Candy", który oglądałam jakiś czas temu. Znasz tę produkcję? Jeśli nie to polecam- to kryminał, który naprawdę trzyma w napięciu. Ma tylko jeden sezon- 13-odcinkowy bodajże- więc jego obejrzenie nie zabiera dużo czasu. ;)

      Usuń
    2. Jak to u Papierowego, zawsze cicho, cicho, powiedzą, że wydadzą, potem długo, długo nic. Ale będę wiedzieć, jeśli tak się stanie, bo współpracuję z wydawnictwem. :) Co do drugiej książki, wiem, wiem. Premiera już we wrześniu. Albatrosa książkę mam jedną na półce, więc niedługo trafi do niej koleżanka. ;) Podoba mi się treść, więc z chęcią sięgnę też po serial. Słyszałam coś o nim, ale ja mam z serialami takie zaległości, że szkoda gadać... :P
      A takie pytanko na koniec, widzę, że czytasz sporo, cały czas jakiś nowy tytuł, czemu więc nie dodajesz recenzji? :) Czekam na tę "Leku na śmierć". :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Jeśli chodzi o seriale to też mam duże zaległości. Piąty sezon GoT, trzeci Wikingów, kilka odcinków Outlandera, dwa i pół sezonu Arrowa, 5 sezonów Supernatural... Jedynie z Teen Wolfem, Chasing Life, OUaT i The Stitchers jestem na bieżąco. :P
      Co do recenzowania. Czytam dużo to fakt, ale nie wiem czy recenzuję choć 1/5 z tego- czasami po prostu nie potrafię ubrać w słowa wrażeń po lekturze danej powieści. Za dużo emocji- pozytywnych albo negatywnych. Albo zwyczajnie brakuje mi weny, czasu czy chęci. Bo teraz przez wakacje pracuje co drugi dzień z reguły 10-13 h, w ciągu roku studia i do pisania recenzji nawet nie mam głowy. A tu jeszcze poczytać trzeba, obejrzeć serial, spotkać się ze znajomymi i tysiąc różnych rzeczy. ;) Także podziwiam na przykład Ciebie i wielu innych blogerów za tę niegasnącą chęć pisania i recenzowania, regularne wpisy na blogach. Naprawdę. :)

      Usuń
    4. Duuużo oglądasz. ;) W sumie ja też, ale moje oglądanie jest dość okazyjne. Czasem mogę usiąść i oglądać cały dzień(dzisiaj, poza fazą z przyjazdem rodzinki), a czasem kilka tygodni i nic. ;) Mam jednak zawsze jeden serial, który oglądam codziennie, albo prawie codziennie, którego się akurat trzymam. ;) Coś w stylu Criminal Minds lub Bones. ;) Nadrobiłam dziś GoT i powiem Ci, że dzieje się, dzieje. ;) Jeśli jesteś fanką Arya to oglądaj. ;) OUaT wciąż nadrabiam. :) Ostatnio o serialach mogę pisać i pisać, więc kończę. ;)
      Dla jasności nie potępiam Cię, bo może tak to w części odebrałaś, ale bardziej dziwię. ;) Piszesz świetnie i chętnie poznałabym Twoje opinie, czasem naprawdę porządnie mnie zachęcisz, jak do tej Sherlocklisty... ;) Miło mi, że doceniasz moje starania, ale czasem zastanawiam się, czy przez czas dodawania, dość częsty, nie cierpią na tym treści. Czasem recenzja mi się uda, czasem nie, jakoś nie mam wypracowanej reguły i piszę, co mi przyjdzie do głowy... Znów zaczynam się rozpisywać. Życzę dobrej nocy.

      PS. Czytam II tom Griszy, niemożliwie dobry! :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
    5. To ja mam dokładnie tak samo z serialami! Nie raz jak się wciągnę to potrafię cały sezon bardzo szybko obejrzeć, a czasami to tygodniami, albo miesiącami nie oglądam. Tak mam na przykład z Supernatural- zaczęłam oglądać dwa lata temu i obejrzałam 5 sezonów (z 10, a 11 ma być jesienią). ;) Także śmiałam się do koleżanki ze studiów, która ogląda na bieżąco (i jest prawdziwą serialomaniaczką- ciężko powiedzieć czego ona nie ogląda ;)), że mam na co najmniej kolejne dwa lata te pozostałe sezony. ;) Noooo, muszę nadrobić GoT- oglądam z bratem, także musimy się zmobilizować i nadrobić zaległości. :)

      Bardzo dziękuję za miłe słowa- cieszę się, że Cię zachęciłam do tego zapomnianego "Sherlocisty". Właśnie tak myślę, żeby pisać częściej o takich pozycjach już troszkę zapomnianych. Tyle, że wiem, iż z dużym zainteresowaniem to się nie spotka. Ale ważne, że choć kilka osób zwróci uwagę na dany tytuł. :)
      Co do recenzji- właśnie moim zdaniem takie spontaniczne, pisane prosto z serca są najlepsze. Ja lubię Twoje opinie- widać, że są szczere. Sama piszę to co mi w danym momencie przyjdzie do głowy- i nie raz później jak czytam to co naskrobałam to się okazuje, że zapomniałam o jakimś aspekcie książki napisać, o którym myślałam. Moje recenzje, jeśli w ogóle można nazwać je rezenzjami, to zawsze całkowity spontan. ;)
      Oj, tak "Szturm i grom" jest baaardzo dobry. A finał to CUDO! Boziu, ile emocji. I Mal. I Mikołaj. I Alina. Och, tak bym chciała, żeby kiedyś jakieś wydawnictwo wydało "Six of Crows", które dzieje się w tym samym świecie co Trylogia Grisza, tyle, że w innym miejscu- w Ketterdamie... ).O.o :)
      P.S. Rozpisywanie się zawsze mile widziane. :)

      Usuń
  10. O supernatural słyszałam wiele dobrego, ale nie lubię zabierać się za nowe seriale z taką ilością odcinków i sezonów. Nie wiem, kiedy bym to nadrobiła. Jednocześnie zaczęłam serial z taką samą ilością sezonów, więc tu wyjątek od reguły, ale musiałam po opinii Sherry o pewnym bohaterze. Mam słabość go geniuszy. ;) GoT zawsze oglądam sama, wolę nie mieszać w takie klimaty mojej młodszej siostry, deprawacja nieletnich takimi serialami, sprowadziłaby ją(i mnie) na złą drogę. Z moich znajomych to ja jestem największą maniaczką, mają kiedy przechlapane jak zacznę mówić, np. o Sherlocku. ;)
    Niestety czytelnicy rzadko po takie perełki sięgają. W natłoku nowości to one wiodą prym, ale pewnie do kogoś, którąś z pozycji trafisz. ;) To byłby ogromny recenzencki sukces!
    Dziękuję. Twoje recenzje to spontan? Musisz mieć niesamowicie poukładany umysł. :D
    Teraz to mnie torturujesz, miałam iść spać, a chyba nie dam rady, dopóki choć na chwilę nie wrócę do Grisz, nie zasnę po prostu. ;) Zawsze byłam po ciemnej stronie, liczę Darkling się zmieni. :D Nie wiem dlaczego, ale w głowie łączą go z Wyrnerem z Julii. ;) Widziałam okładkę, na razie nie czytam opisu, ale wiem, że chcę przeczytać wszystko spod pióra tej autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja czytałam notkę Sherry o doktorze Reidzie- nie powiem, intrygująca postać i chętnie poznałabym ją bliżej. :D Ale ilość sezonów Criminal Minds troszkę mnie powstrzymuje przed odpaleniem tego serialu- obawiam się, że znów oglądałabym go kilka lat. ;)
      Co do GoT, faktycznie młodszej siostry nie ma co deprawować (a ile lat jesteś od niej starsza, tak z ciekawości tylko pytam ;)), bo serial faktycznie jest dla dorosłych odbiorców- za dużo brutalnych i erotycznych scen. Akurat mój brat dzieckiem już nie jest- w tym roku skończy 19 lat, jest tylko o rok młodszy ode mnie, więc spokojnie może oglądać tę produkcję. :p
      To czytaj "Szturm i Grom" a następnie finał to się dowiesz, po jakiej stronie mocy jest Darkling ostatecznie. ;) Ja nie mogę powiedzieć, żeby skradł moje serce- za dużo w nim mroku zdecydowanie, ale jest bardzo intrygującą postacią i niejednoznaczną. I muszę przyznać, że pewna scena z jego udziałem w "Ruinie i rewolcie" (jak przeczytasz będziesz wiedziała o którą mi chodzi) szczerze mnie wzruszyła.

      Usuń
    2. W serialu Spencer Reid jest niebywały, ale okazało się, że cała ekipa jest równie niesamowita, każdy ma w sobie coś, za co można go polubić. ;) Do tego serial zawiera wiele niesamowitych cytatów, w każdym odcinki 1-2, które zapadają w pamięć. ;) Mądrości na każdy dzień. :)
      Moja siostra jest ode mnie trzy lata młodsza, ja zaś mam 18 latek. ;) Brutalność tak mnie nie odrzuca, jak właśnie ta erotyka, jest wszechobecna, ale i książki Martina są takie, więc cóż się dziwić. ;) Produkcja na tym zarabia...
      Nie możecie mnie tak torturować. Muszę w końcu zabrać się za trzeci tom, ale mam regułę, że najpierw recenzja, więc będę musiała trochę się jeszcze przemęczyć. Mnie wciąż Alina denerwuję, dlaczego nie zdecyduje się na Mikołaja, czy nie uważasz, że jest on czarujący? :) Darkling mnie intryguje, uwielbiam tajemniczych panów, liczę wciąż po cichu, że Alina go wybierze i odmieni, razem będą rządzić Ravką szczęśliwie. :D Bajka dla dzieci, by wtedy powstała, ale cóż. ;)

      Usuń
    3. Oj tak, Mikołaj jest genialną postacią- jego teksty totalnie mnie rozwalają. :) Ale i tak, jeśli chodzi o wątek miłosny w Trylogii Grisza, to od pierwszego do ostatniego tomu moim OTP jest Mal & Alina. Jak dla mnie oni są dla siebie stworzeni i naprawdę Mal kocha Alinę- widać to zwłaszcza w 3. tomie. Strasznie mi się podobało to przejście od przyjaźni do miłości i to, jak Mal uświadomił sobie, że darzy swą przyjaciółkę cieplejszym uczuciem. :)
      Jeśli jednak chodzi o to co mnie denerwowało w książce, to właśnie ten czworokąt Alina-Mal-Mikołaj- Darkling. Ja nie wiem, co aż trzech facetów, i to tak niesamowitych i do tego całkowicie różnych, mogło w niej widzieć! No bez przesady... Że jednemu się podoba to naturalne, że dwóm to jeszcze zrozumiałe, ale trzem, to już troszkę przegięcie. :D

      Usuń